Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
polewejstroniekorytarza,tochoćprzedtem,animy,aniodwiedzające
nasosoby,niezauważyłynigdyzjawiskniezwykłych—mimo,
żeionaszympałacu,jakiokażdymstaremdomostwiekrążąróżne
legendy—jąłtwierdzićzcałąstanowczością,żewkomnatach
naprzeciwpoprawejstronie„straszy”iżeobjawytebiorąswój
początek,wpokojuostatnimwgłębikorytarza...WtedyWanda,chcąc
samasprawdzić,ileprawdyzawieraopowiadaniestryja,postanowiła
tamzanocować.Pierwszejnocyposłyszałajakbybrzęk,ciągnionych
pokorytarzuciężkichłańcuchów...Wypadłazeświatłemnakorytarz,
niespostrzegłanikogo,tylkowtejżechwiliwrazzniąwyjrzałistryj
Karol...Ijegoobudziłyniesamowitehałasy...Więcniehalucynacja!
—Hm...—mruknąłdetektyw,pocierającrękąpoczole.
—Dziwne...
—Prawda?Aletodopieropoczątek!Wnetciwłosystanądęba
nagłowie!Podobno,jestemodważnylecz...Słuchajdalej...Wandanie
bardzojeszczeprzejęłasiętymwypadkiem,żartującnazajutrz,
żeulegliwrazzestryjemnerwom,lub,żestryjchciałjąnastraszyć
isamczemśwłóczyłpokorytarzu...Śpitedydrugąnoc.Nagle
zostajemyobudzeniprzeraźliwymkrzykiem.Biegnęwrazzesłużącym,
starymMateuszem,nagóręiwidzę,żedoprzeklętegopokojuprzed
namirównieżspieszystryjKarol,bladyidrżący...Wpadamy.Wanda
leżynałóżkuzemdlonaiudałosięnamjądocucićzwielkimtrudem...
Długobełkotałasłowabezzwiązku,wodzącponasbłędnymwzrokiem
iwskazującnaswojąszyję,naktórejwidniałyjakieśznaki.Wreszcie,
gdyśmyjąznieślinadółizajaśniałypierwszeblaskisłonecznego
poranka,jęłaniecosięuspakajać.Jejprzygodajestniedowiary!Otóż
leżącwłóżku,rozbudzonawoczekiwaniu,czyniepowtórząsię
wczorajszehałasy,doznałanagledziwnegowrażenia,żenieznajduje
sięsamawpokoju.Zrywasię,tedy,zposłaniazbrowningiemwręku
inicpodejrzanegowyśledzićniemoże.Alenaglebezwszelkiej
przyczyny,booknabyłyzamknięte,gasnądwieświece,znajdującesię
przedniąnanocnymstolikuiczujesilnylodowatypowiew,jaki
jezgasił...„Ktotu?”—wołaprzestraszonymgłosem,nieotrzymując
odpowiedzi...Natomiastwciemnościachwidzijakbykonturludzkiej
głowy,awnimwielkieognisteoczy,patrzącezniewypowiedzianą
nienawiścią...Wandachcesięporuszyć,podnieśćbrońgotową
dostrzału—niemoże—owestraszliweślepiahypnotyzująją,
przyprawiającocałkowitybezwład,jakwzrokwęża,upatrzonąnałup
ptaszynę...Zbliżająsięnapawająccierpieniemofiary...Iwtem
—opowiadaWanda—poczułazimnekościstepalceniczempalce