Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mustałychklientów,acoztymiklientami,których
sprawyprzyjmujemynabieżąco?
Zastanawiałemsięnadtymimyślę,żekwe-
stięrozwiążeciesami,bochciałbym,żebystopnio-
woprzydzielaćmukolejnedrobnesprawyiwspie-
raćgo,gdyzajdzietakapotrzebaodpowiedział
bezzastanowienia.Todośćobrotnychłopak,więc
myślę,żebardzoszybkosięwciągnie.
Ok.Wtakimrazieniemaproblemuzgodziłam
się,kiwającpotakującogłową.Agabinet?odpa-
liłambeznamysłuiodrazupożałowałam,żesięnie
ugryzłamwjęzyk.
Zastanawiałemsięnadtyminaraziewydajemisię,
żenajlepszymrozwiązaniembędzie,jakzajmiebiurko
Gosi.Maju,uważam,żebędziesztrochęlepszymna-
uczycielemdlaDawidaniżBartekpowiedziałizwrócił
sięodrazudosyna.Oczywiścieniemamnicdociebie,
alewybacz,twojeroztrzepanieizałatwianiewszystkie-
gonaostatnimomentśredniopomożeDawidowi.
Phi!ParsknąłBartek.Abierzciegosobie,
uczciesami,janiejestemnauczycielem.Mogęznim
pracować,aleniebędęuczyć!Niemamdotego
cierpliwościwypalił,udającobrażonego.
NowłaśnieotymmówięskwitowałBartkaoj-
ciecidolałsobiekawydofliżanki.
56