Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
owychporuszeń,kiedyAlbertynawspomniaławBalbecopannie
Vinteuil,lecznicjużztegoniepozostało.Niekochałemjuż
Albertyny,gdyżwyleczyłemsięjużzcierpienia,jakiegodoznałem
wkolejcewBalbec,dowiadującsięomłodościAlbertynyibyć
możeowizytachwMontjouvain.Wszystkoto,oczymzbytdługo
rozmyślałem,byłojużprzeszłością.Chwilamijednakpewneodzywki
Albertynyskłaniałymniedomyśliniewiem,dlaczego
żewswoimkrótkimprzecieżżyciumusiałasłyszećwielewyznań
ikomplementóworazżeprzyjmowałajezezmysłowąwręczrozkoszą.
Narzuconezdanieodpowiadałanaprzykład:„Naprawdę?
Doprawdy?”.GdybymówiłajakOdetta:„czytokłamstwotoaby
prawda?”,niemartwiłbymsię,gdyżniedorzecznośćtego
sformułowaniamożnabyzłożyćnakarbpospolitejgłupotykobiecego
umysłu.Jednakjejpytanie:„naprawdę?”,zjednejstronysprawiało
wrażenie,żemamydoczynieniazistotą,któraniejestwstaniesama
przyswoićsobiepewnychrzeczy,leczdomagasiępotwierdzenia,
zupełniejakbynieposiadałatychsamychzdolności(ktośmówiłjej:
„jużgodzina,jakwyruszyliśmy”albo„O,pada”,aonadopytywała:
„naprawdę?”).Zdrugiejstrony,niestety,tatrudnośćzprzyswajaniem
zjawiskzewnętrznychniemusiałabyćprawdziwymźródłemowego:
„Naprawdę?Doprawdy?”.Zdawałosięraczej,żejeszczekiedybyła
podlotkiem,słowatebyłyodpowiedziąna:„wiesz,żejesteś
najśliczniejsząosóbką,jakąspotykam?”,„wiesz,żedarzęcięwielką
miłością,żestraszliwiemniepodniecasz”,czylitwierdzenia,
poktórychwybrzmiewały,wspartenieśmiałąiprzyzwalającą
zalotnością,owe:„Naprawdę?Doprawdy?”,używanewobecmnie
przezAlbertynęjużtylkowtakichrozmowach,jak:„—Drzemałaś
dobrągodzinkę.Naprawdę?”.
ChoćanitrochęnieczułemmiłościdoAlbertyny,choćspędzanych
zniąchwilniezaliczałemwpoczetprzyjemności,wciążzajmował
mniejejrozkładzajęć;uciekłemwprawdziezBalbec,abybyć