Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zastępowalimniewnadzorze.Jeślichodziopowódtegopragnienia,
towolałemniewyjawiaćgoAlbertynie.Mówiłemjej,żelekarzkazał
mizostaćwłóżku.Niebyłatoprawda.Anawetgdyby,jegozalecenia
niemogłybymiprzeszkodzićwwyjściuzprzyjaciółką.Prosiłem
opozwolenie,bymniemusiałiśćzniąiAndreą.Wspomnętylko
ojednymzpowodów,wypływającymzrozsądku.Kiedytylko
wychodziłemzAlbertyną,wystarczyło,żechwilęjejprzymnienie
było,zaczynałemsięmartwić,wyobrażałemsobie,żemożezkimś
rozmawialubchoćbynakogośspojrzała.Jeśliniebyławświetnym
nastroju,myślałem,żeprzezemnienieposzłanajakieśspotkanielub
jeprzełożyła.Rzeczywistośćjestzawszetylkozaczątkiemnieznanego,
ajegościeżkąniemożemypójśćzbytdaleko.Lepiejniewiedzieć,
myślećjaknajmniej,niedostarczaćzazdrościżadnegokonkretnego
szczegółu.Niestety,kiedyniemamyżyciazewnętrznego,zdarzenie
rodziżyciewewnętrzne;ponieważniejeździłemzAlbertyną
naspacery,okolicznościwyłaniającesięzsamotnychrozmyślań
dostarczałymiczasemowychskrawkówrzeczywistości,któreniczym
magnesprzyciągająodrobinęnieznanego,tozaśstajesiębolesne.Cóż
ztego,żeżyjemyjakgdybypodkloszempneumatycznym,skoro
refleksjeiwspomnieniawciążtocząswojągrę.
Dotychwewnętrznychzderzeńniedochodziłojednakodrazu;
ledwoAlbertynawyszłanaspacer,amniejużożywiałychoćby
naparęchwilpodniecającezaletysamotności.Zażywałem
przyjemnościrozpoczynającegosiędnia;samowolnepragnienie
dziwna,wyłączniemojazachciankabyichkosztować,nie
wystarczyłobydotego,abyznalazłysięwmoimzasięgu,gdyby
szczególnapogodanieprzywołałamiichniegdysiejszychobrazów
iniepotwierdziłaichnamacalnejrealności,bezpośredniodostępnejdla
wszystkichludzi,którychjakaśprzygodnaitymsamymmałoistotna
okolicznośćniezmuszaładopozostaniawdomu.Wniektórepogodne
dnibyłotakzimno,obecnośćulicybyłatakintensywna,żezdawało