Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
VALENTIN
P
jegominyzbitegopsaipodkrążonychoczu.Odkilku
atrzyłemnaLucianaikrzywiłemsięwduchunawidok
tygodnimiałproblemyzesnem,cowsumieniebyło
niczymzaskakującym.Całanaszaczwórkazkażdym
mijającymmiesiącemczułasięcorazgorzej,a
wszystkiemuwinnybyłbrakPartnerki.Tejjednejjedynej,
przeznaczonejprzezlos,któramazazadanieukoićkażdy
bólPartnera.
Zrobićcikawy?zaproponowałemLucianowi,
zmuszającsiętymsamymdopowrotudorzeczywistości.
Wolałemskupićsięnarozpoczynającymsięwłaśnie
dniuinadchodzącejpełni,anierozmyślać,czegonie
mam.
Tak.Lucianskinąłgłowąiposłałmiuśmiechpełen
wdzięczności.Dzięki,bracie.
Niemasprawyzapewniłemgoiruszyłemwstronę
kuchni.
Kiedyprzechodziłemprzezkorytarz,brzęczenie