Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Widziałeśkiedyś,byktośjenapełniał?Unasmówisię,
żenapełniajeAllah.
Zatrzymaliśmysięprzybarze,betonowejruiniepokrytej
zardzewiałymblaszanymdachemipomalowanej
nazielonopewnietrzydzieścilattemu.Wśrodkustoi
kilkanaścieplastikowychstolikówzkrzesłami,które
kiedyśbyłybiałe.Wszystkokleisięodbrudu,śmieci
walająsiępodnogami.Wrogupłonieogień,nadktórym
ustawionokociołekzwodą.Zabetonowymblatem
kucharzwbrudnejkoszulceprzygotowujepotrawy:
bakłażanywsosie,makaronzcebulą,gulaszzfasoli,czyli
ful
,bułkępodobnądogreckiejpitymoczonąwsosie
cebulowym.Płacisięzgóry.Osobnotrzebazamówić
herbatęlubkawę.Pozapłaceniuotrzymujesięzłoty
guzik,bydostaćkawę,lubinnegokolorunaherbatę.Skąd
pochodziwodaniewiem,chybaodAllaha.
Sudańczycyspoglądajązzainteresowaniem,uśmiechają
się,częstująpotrawami.ciekawi,chcieliby
porozmawiać,alemówiątylkopoarabsku.Musi
wystarczyćwymianauśmiechówikilkamiłychgestów.
Późnympopołudniem,poośmiugodzinachjazdy
Karima,miastopołożonewpołowiedrogimiędzy
ChartumemagranicązEgiptem.Parterowedomy,kilka
ulicnapiachuiogromny,pustypiaszczystyplac,czyli
rynek,aprzynimtrzybaryidwasklepiki.
Wieczoremrynekożywa.Kilkanaścieosóbsiedziprzy
barach,aledużowięcejwśrodkuplacu,gdziewdługich
rzędachustawionokrzesła.Przynichmałewózki
znaczyniamizżarzącymsiędrewnem,naktórychgotuje
sięherbatęikawę.Żadnychstolikówdlaklientów,tylko
tekrzesełkawrzędzie,gdzieniegdzieułożonewwielkie
kwadraty.Mężczyźniwgalabijach,bokobiettuniema,
siedząoboksiebiezeszklaneczkąherbatyitoczą
dysputy.
Przyjemniepodługiejdrodzeprzezpustynięsiedzieć
wbiednymbarze,widziećsześćlampledwo
oświetlającychrynek,pićsłodkąmiętę.Przyjemnie
patrzećnaludzi,słuchaćichniezrozumiałychrozmów,
widzieć,jakuśmiechająsiędosiebieidonas,jak