Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
okazałosię,żejejflirtyizalotyzostałyzauważoneprzezinnych
mężczyznijejkarnetbalowybyłjużzapełniony.Zamiasttegoukłonił
sięwięcDaisy.
–PannoLevine,czyuczynimipanitenzaszczyt?
Rosezaczęłaprotestować.
–PannaLevinenietańczy…–alejejnowypartnerakuratwtej
chwiliponiąprzyszedł,apokrótkimczasieHarryjużprowadziłDaisy
naparkiet.
Daisyzwróciławstronękapitanaswądrobnątwarz,naktórejwciąż
byłowidaćodrobinęstarejzadziorności,ispojrzałaprostowjego
ponureoczy.
–Samsiępanotoprosił–szepnęła,gdyzaczęlikrążyćwwalcu.
–Pracuję–syknął.–Przezcałyczasmampilnowaćpani
Barrington-Bruce,nawypadekgdybyktośzapragnąłukraśćjej
klejnoty.
–Aleprzecieżonamajenasobie.Wyglądajakchoinka.
–PaniBarrington-Bruceobawiasię,żejakiśzłoczyńca
przebiegnieprzezcałąsalęijązaatakuje.
–Założyładzisiajtylefiszbin,żezpewnościązadziałająjakzbroja
–zaśmiałasięDaisy.–Alewywołujepanwieleplotek,sir.
–MamochotępoprosićladyRose,byzakończyłatęgłupiąfarsę
zzaręczynami.
–Niemożepantegozrobić!–krzyknęłaDaisy.–Zostaniewysłana
doIndii,ajabędęmusiałapojechaćznią.Och,niechpanspróbuje
zachowywaćsięjakdżentelmen.
Wjejdośćdużychzielonychoczachpojawiłosięzmartwienie.
Kapitanzaśmiałsięniechętnie.
–Spróbuję.
AleRosewcaleniemyślałajużoHarrym.Dollywsunęłajej
dorękikarteczkę.Roseprzeczytałająprzypierwszejnadarzającejsię
okazji:Jestpanimojąjedynąprzyjaciółką.Uciekam.Spotkajmysię
jutronamościeSerpentineoszóstej,ajawszystkoopowiem.Niech
paniprzyj
dziesama.Kocha
jącaDolly.
–Chybatampaniniepójdzie,prawda?–spytałPeterwdrodze
dodomu.–Oszóstejrano!Jestjużprawiedrugawnocy.
–Dollypotrzebujemojejpomocy–odparłastanowczoRose.
–Pójdęnatospotkanie.
–Idęztobą–rzekłaDaisy.
–Nie,kazałamiprzyjśćsamejitowłaśniezamierzamzrobić.
Mamasięniezorientuje.Spodziewasię,żewstajędopieroopierwszej