Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
TesłowajeszczebardziejutwierdziłySabinęwsłusznościswojej
decyzjipodsłuchiwania.Zbliżyłasiędodrzwibiblioteki,tak
byobserwowaćjednocześniekorytarzisłuchać,oczymrozmawiają
panowie.
–Jakzawsze–odparłstanowczoWiktorGodlewski.
–Pytamtylkogrzecznościowo.Niemiałemcodotegonajmniejszej
wątpliwości.Domyślamsię,żeniebyłowiększychproblemów.
–Wzasadzieżadnych.Pozadrobnymnieporozumieniem
wogrodzie.Aleitemuszybkozaradziłem.
–Mamnadzieję,żemojacórkaniebyłatrudnymobiektem
obserwacji.
–Wżadnymwypadku,baronie.
Co?!Obiektemobserwacji?!Awięctotak!Sabinaniemal
zagotowałasięzoburzenia.Otakąpodłośćniemogłaposądzać
nikogo,nawetwłasnegoojca,choćzawszepomijałjąwważnych
sprawachtylkozewzględunapłeć.
Niemogładłużejznieśćtejponiżającejrozmowy.Czułasięoszukana
izdradzona.Jeszczewczorajcieszyłasięzzaufania,jakimobdarzył
jąojciec,powierzającjejszpiegowskiezadanie,aterazzrozumiała,
żetoonapadłaobiektem…Nowłaśnie,obiektemczego?
Wprzypływierosnącejwściekłościwpadładobiblioteki,trzaskając
drzwiamitużprzednosempaniBankwnoszącejnatacycytrynowe
ciasteczka.Zreflektowałasięnamoment,otworzyłaponowniedrzwi,
ustępującgospodyni,poczymprzeprosiłaipodziękowałajej
najuprzejmiej,jakwtejsytuacjipotrafiła.
Gdytylkociasteczkaznalazłysięnastole,apaniBankpodrugiej
stroniedrzwi,twarzSabinyznowunabrałazaciętegowyrazu.
–Czydobrzezrozumiałamtęrozmowęprzedchwilą?–powiedziała
podniesionymtonem.–CzypanGodlewski–rzuciłagościowi
pogardliwespojrzenie–takżebrałudziałwtejsprawie?
–Odsamegopoczątku,pannoOstrowska–potwierdziłWiktorbez
większychemocji.
–Mamprzeztorozumieć,żemojarolabyłacałkowiciezbędna?
–Oparładłonienabiodrach.–Ajanaiwnamyślałam,żewkońcu
zostałamdopuszczonadonajwiększychtajemnicmojejrodzinyipo
tyluprośbachprzekonałamojca,żemożemizaufaćipowierzyćjakieś
zadanie.
–Niezupełnie–odparłjejatakbaronOstrowski.–Twojarolabyła
ważna,jednakowożniemogłemdopuścić,żebystałacisięjakaś
krzywda.