Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sąsiadującejzmojąsalą.Wpomieszczeniu,opróczprysznicaitoalety,
znajdowałasięumywalkazlustrem.Przejrzałemsięwjegotafli.
Miałemciasnozabandażowanągłowę,pozatymmojatwarznienosiła
śladówobrażeń,siniakówczyzadrapań.Przezzbytdługizarost
wyglądałemniechlujnie.Poczułempotrzebęwykąpaniasię
idoprowadzeniadoładu.Rozwiązałemszpitalnąkoszulęiobejrzałem
dokładnieswojeciało.Zdumiałamniemojasylwetkabyłemwysoki
iumięśnionyniczymantycznarzeźba.Widaćwysiłekfizycznyniebył
miobcy.Cociekawe,podobniejaknatwarzy,niezauważyłem
naskórzeżadnychran.
Tobyłodziwne.
Cotozawypadek,któryniepozostawiłnamoimcieleżadnej
blizny?!Mójstanwydałmisiępodejrzany.PrzebywałemwKorei
Północnej,gdziedziwaczneeksperymentynaludziachbyły
udokumentowanąprzezobserwatorówmiędzynarodowychnormą.
Ludziebylitutraktowanijakkrólikidoświadczalne.Czyżbymwłaśnie
stałsięjednymznich?
Gnanypodejrzeniami,zacząłemrozwiązywaćbandaż.Najpierw
robiłemtodelikatnie,byniczegosobienieuszkodzić,alegdyokazało
się,żetaczynnośćniesprawiamiżadnegodyskomfortu,
przyspieszyłem.Stanowczymiruchamiodkręcałemmaterię,
bywkońcucałkiemsięjejpozbyć.Jedyne,corzuciłomisięodrazu
woczy,tozbytdługie,zmierzwionejasnewłosy,którezdecydowanie
wymagałyumycia.Przyłożyłemdłoniedogłowyiprzesunąłemnimi
poniej.Ztyłu,napotylicy,stwierdziłembrakwłosów,zapewne
zostałemogolonydozabiegu.Jednakgdyzbadałemtomiejsce
placami,okazałosię,żeniczegowięcejtamniema.Żadnychszwów,
krwi,rany…Nic!
Jaktomożliwe?
Cotusięstało?
Coonimizrobili?!