Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
natychmiastpożałowała,żeniezamówiłataksówki
dodomu,gdziewlodówceczekałonaniąpółbutelki
rieslinga.
–Nieszukamtowarzystwa–zwróciłasię
donatarczywegomężczyzny,sięgającpotorebkę.
Nawetgdybychciaławypłakaćsiękomuśnaramieniu,
napewnoniewybrałabyjego.
–Atakdobrzenamszło–stwierdziłnatręt,stająctak,
żebyToraniemogłasięruszyćzestołkabarowego.
–Niezauważyłam–skwitowałacierpko,dodając
grubychfacetówzprzerzedzonymiwłosamidolisty
znienawidzonychelementówotaczającegojąświata.
–Ateraz,jeśliniemasznicprzeciwko,przepuśćmnie,
proszę.
–Dajspokój–naciskałmężczyzna,chuchającjej
wtwarzpiwnymioparami.–Dokądsiętakspieszysz?
Odwróciłagłowę,żebysięuchronićprzedpaskudnym
oddechem,iwtedygozobaczyła.Wmrokubaru,
przecinanymrazzarazemświatłamilampotaczającymi
parkiettaneczny,przypominałcień.Wysokiiszczupły,
zachowywałsiętak,jakbykogośszukał.
–Postawięcijeszczejednegodrinka–zaproponował
natręt.–Bardzochcęsięztobązaprzyjaźnić.
Gdybybyłtrzeźwy,mówiłmniejbełkotliwie
izwyglądubardziejprzypominałtegoprzystojniaka,
naktóregoTorazwróciłauwagę,byćmożeprzystałaby
najegopropozycję.
–Jestemumówiona–skłamała,zsuwającsię
zestołka.
–Wystawiłcię?–kontynuowałgrubas,który
najwyraźniejniechciałprzyjąćodmowydowiadomości.