Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Chodźsięnapić.Pomyślimyzdecydowałapewnie
NinaiwyjąwszyKarolinieczapkęzdłoni,naciągnęła
najejgłowę.No,dawaj,Karol,idziemyponagliła
ibiorącdziewczynępodrękę,pociągnęłazasobą
kuwyjściu.
Nazewnątrzbyłojużciemno,apadającyśniegmienił
sięnażółtowświetlelatarni.Byłpiątek,naulicach
kręciłosięmnóstwoosób,wwiększościgłośno
rozmawiającychiśmiejącychsięstudentów.GdyNina
iKarolina,idącpodrękę,przemierzałymarudnym
krokiemjednązwypełniającychsięnocnymżyciemulic,
Ninajakzawszerozglądającasiębystrodookoła
wypatrzyłapośródwędrującychgrupekznajometwarze.
Patrz!szepnęłapospieszniedouchaprzyjaciółki.
Dawidtamjest.
Noico?mruknęłaKarolinabezsilnie.
JajcoskrzywiłasięNinainiczegonietłumacząc,
pociągnęłaprzyjaciółkęzasobą.WprostkuDawidowi
ijegoprzyjaciołom.O!Naszstarosta!zakrzyknęła
przyjaźnie,jakgdybynigdynic.Awyjesteścieztrzeciej
grupy,c’nie?Uśmiechnęłasięlisiodopozostałychosób.
Cześć,Karol.DawidprzywitałKarolinęswobodnie.
Byłtypemwzorowegoucznia,spokojnego,sumiennego
iutrzymującegozewszystkimipoprawnekontakty.
Niezbytwylewny,nieprzekraczałgraniciniepakowałsię
wkłopoty.Wieleodsiebiewymagał,alezarazemnie
krytykowałinnychinieoczekiwał,bybyliideałami;
przeciwnie,tolerowałnawetnajmniejgodnepochwały
wybryki.Byćmożedlategoludzieprzynimuśmiechali
się,leczobgadywaligozajegoplecami.Nazywali
gonieszczerymświętoszkiem,podejrzewając,
żewmyślachgardzinimiitylkodlazachowaniadobrego