Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
piersiróżaniec.Wgłowieczułpotęgującysięchaos.
Czymoirodzice...?niedokończył,gdyżbólpołą-
czonyzjakimśnienazwanymwzruszeniemścisnąłmu
gardło.
Ludzie,którzycięwychowali,wrzeczywistości
twymiprzybranymirodzicamipowiedziałLucjusz.
Augustukryłtwarzwdłoniach.Cośjakbyprzytłumio-
nełkaniedobyłosięzjegopiersi.Zarazjednakotrząsnął
sięiszklistymioczamispojrzałprzedsiebie.
Nigdymiotymniemówilirzekłcicho.
Boteżnicotymniewiedzą.Uważającięzaswego
syna.Twojaprawdziwamatkabyłamniszkąwklaszto-
rzeSióstrPokutniczek.Tostary
,dziśniecozapomniany
eremleżącyzdalaodwielkichmiast.Lucjuszwyjął
papierosaizapalił.Niemogęrzucićtegodraństwa.
Westchnął,zaciągającsięgłęboko.
MówdalejponagliłAugust.
Byłemprzytwoichnarodzinach.Miałemwówczas
dwadzieścialat.Tejnocyzawieźliśmyciędoszpitala,
wktórympracowałnaszczłowiek.Pewnakobietawła-
śnieurodziłatammartwedziecko.Nicjejniemówiąc...
Podmieniliściemnie?!Wgłosiekardynałazabrzmia-
łozdumienie,dałsięteżwyczućcieńoburzenia.Dlacze-
gonieoddaliściemniedoadopcji?
Rozumiem,żeczujeszsięzdezorientowanyiniepotra-
fisztrzeźwomyśleć.Lucjuszznówzaciągnąłsiędymem.
Wdzisiejszychczasachadopcjatosetkiformalności...
17