Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Prolog
Wpatrywałemsięwekranmonitora.Czarny,zzielonymi
literami.Namójwpisnadeszłokilkapostów,alenie
patrzyłemnanie.Ostatniesłowazostałynapisane.Nie
pozostałonicwięcejdopowiedzenia.Byłopowszystkim,raz
nazawsze.
Julianniepojawiłsięwięcejnaczacie,wkażdymrazienie
odpowiedział.Możeteżsiedziałwmilczeniuprzed
komputerem,obojętny,odrętwiałyalbowzburzony,gdzieś
wSzwecjiczygdzietamakuratprzebywał.Niemiałem
pojęcia.Wiedziałemjedynie,żenigdywięcejniebędęznim
rozmawiał.
Zoschbarzarogiemwłaśniewypuściłwnocostatnich
gości.Słyszałem,jakrozochoceniidądotramwaju.Zbliżała
siędrugawnocy15września2010roku.Zostawiłem
komputernabiurkuipadłemnapełenpoduszeknarożnik
wsalonie.WziąłemdorękipowieśćTerry’egoPratchetta
iNeilaGaimanaizacząłemczytać.Corobisięwpodobnej
sytuacji,cozrobilibyinni?Jaczytałemprzezwielegodzin.
Wktórymśmomenciezasnąłem,wswetrzeispodniach,
wgrubychwełnianychskarpetachodbabcinanogach,
zksiążkąnabrzuchu.Pamiętamtytuł:
Dobryomen.
Jaknależyodchodzić,jeślimiejsce,gdziesiępracowało,
byłocałymświatem?Jeśliniemiałosiękolegów,którym
możnanapożegnanieuścisnąćrękę?Jeśliodwrótostatecznie
uniemożliwiłytylkodwie,szybkonapisanepoangielsku
zielonelinijki?Jeśliniedostawałosięnawetkopniaka