Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
szerokie,brudneokno,alewizjawewnętrznabyła
silniejsza:pokójpowolistawałsiępustynią,wypaloną,
żółtawąrówniną,gdzienierosnążadnerośliny,nie
ganiajążadnestworzenia.Tenposępnypejzażwydawał
misiębliższyprawdzieniżrealnywyglądgabinetu.
Wmoimśrodkubyłopusto,zatemdookołarównież
zrobiłosiępusto.Dusiłemsię,byłemtaksamotny
inieszczęśliwy,żepozostałominatychmiastumrzeć.
Konałemjuż.Mogłomnieuratowaćjakieśstworzenieczy
nawetnajmniejszypiaskowybadylcokolwiek.Jednak
napustynibyłozupełniepustotylkodalekigrom
przypomniałmi,żegromowładnyrównieżzawszejest
sam.
Nieodrazuzrozumiałem,żetoniegrom,aletylko
stukaniedodrzwi.Czyjeśknykcienakazałymisię
opamiętać,stukaływswingującymrytmie,wjednym
zwieluswingującychrytmówGediminasa.Drzwi
otworzyłysięzeskrzypieniem,naprogustałaLolita.
Można?Ostrożniezamknęładrzwi,niezręcznie
poprawiławłosyizimnosięuśmiechnęła.Gdybypan
wiedział,jakonemiobrzydły…Jeślimożna,posiedzę
upana?
Niecospeszonaulokowałasięnasofie,wyciągnęła
swojedługienogiioparłasię,spuszczającoczy.Zapewne
oczekiwała,żejejpoza,smukłatalia,rozpuszczonewłosy
samewszystkowyjaśnią.Nigdywtensposóbdomnienie
zachodziła,wogólerzadkowymienialiśmychoćsłowo.
Aleoto,spuściwszyoczy,siedziałanasofieipalcem
wskazującymdelikatniegłaskałagrzbietdrugiejdłoni.
Tabezsilnapieszczotacałkowiciemniedobiła.Lolita,
zdawałosię,błagała,abymsiędoniejprzysiadł,abym
pomógł,żebyniemusiaładłużejgłaskaćsięsama.
Pojawiłasięwsamąporę,spełniłasię,jakspełniasię
odurzającysen.Przedminutąnaprawdęmogłemumrzeć.
Ocaliłamiżycie.Mójsenmnieodwiedził,choćnigdynie
ważyłemsięgowzywać.
Ajastałemjakgłupekijeszczegwałtowniejsię
dusiłem.Wgłowiekręciłasięnajgłupszazwszystkich