Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żeichśrodekjestczystyipiękny.Naprawdęwielkim
możeszstaćsię,połączywszyswojeniebozeswoim
piekłem.Wszelkiedobrowludziachjesttakiesamo,
akrólestwozławkażdyminne.Janaprawdęmyślęwten
sposób,aleczymógłbymprzyznaćtoprzedLolitą?Czy
onachoćdomyślasię,codziejesięwmoimwnętrzu,
wjakiebagnochcewejść?Czynieprzestraszysię,gdy
zobaczychoćjedenzmiliardamoichwewnętrznych
pejzażyàlaBosch?Ajakmógłbymjepokazać?
Możeiprzedniąpowinienemstaćcałkiemnagi
nakrwawymtle,staćcałymigodzinami,abyprzyjrzała
sięsiwiejącymskroniom,oczomopoczerniałych
tęczówkachniemalbezźrenic,mojejpokrytejbliznami
męskości–żebypatrzyła,ażzobaczybezgłowego
potworawmoimśrodku(albomniesamegojako
bezgłowegopotwora),ażusłyszymojąwewnętrzną
muzykę,ażpoczujemójprawdziwyzapach…
Nie,mimowszystkonierozumiem,dlaczegomnie
wybrała.Nieistniejeżadnewyjaśnienie,aściślej,jest
jednojedynewyjaśnienie(naraziejedyne),októrymnie
chcęnawetmyśleć.
Terazstojęnaulicyprzyprzystankuautobusowymobok
rosyjskiejcerkwiirozglądamsięroztargniony(ktowie
kiedystałemisięrozglądałem).Niedalekoprzemyka
dziewczynawkakaowympłaszczuprzeciwdeszczowym,
naschodachcerkwizwinąłsięskrytobójczykot,nie
tojednakjestnajważniejsze.Najbardziejdręczymnie
wspomnienieKirkestarówkiowiotkichpiersiach,jej
unoszącysiędookoładuch.Nawetdrzewamilczątak,jak
niegdyśmilczałaona.
Terazwidzęniepewnietrzymającegosięnanogach
mężczyznęowłosachwkolorzesłomy,terazczuję
wlepionewemniespojrzeniejegobiaławychoczu,
wyczuwamzapachgnijącychliści.Wtymspojrzeniu,
wtymzapachuwłaśnietkwiodpowiedź,łącząca
nieskładnedetalewzbytskładnącałość.
ObserwującięwszystkieIchodmiany,śledząwtajemnicy