Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
herosa.Jegowydatnądolnąszczękęporastałkilkudniowy
zarost.Nastroszone,tłustewłosyzapomniały
ogrzebieniu.Nienormalniedługinosjakptasidziób
rozdzielałzapadniętepoliczki.Długieszarożółtepaznokcie
ustópsterczałyjakszpony.Zwisającyzramion
czerwono-niebieskiszlafrokniestandardowomyślącemu
Sadowskiemukojarzyłsięzgęstymupierzeniem.
Wszystkietecechywsumienadawałymężczyźnie
wyglądegzotycznegoptaka,któremujakaśtropikalna
chorobauniemożliwiłalatanie.
–Proszę,niechpanwejdzie,niebędziemyrozmawiali
wdrzwiach–powiedziałsłabymgłosemgospodarz,
zawiązującwęzełnapaskuszlafroka.
Podkomisarzwszedł,aRauzamknąłzanimdrzwi
igestemrękizaprosiłdopokojustołowego.Sam
pocwałowałnabosakawkierunkułazienki.Rzutoka
wystarczył,abyzrozumieć,żemieszkanianie
remontowanoodlat.Ścianykolorurozwodnionejzieleni
pokrywałyzacieki,wpodłodzebrakowałokilkuklepek,
naszczęścieniewtychstrategicznieważnychmiejscach.
Naśrodkupokojuchybotałsięrachitycznystolik
pochodzącyzczasów,kiedynapółkachsklepowych
królowałocet.Blatokrywałażółtacerataupaćkana
plamamiposoku.Opartaościanęgablotkamieściłaparę
kryształówimuszlęzMorzaŚródziemnego.Sadowskiemu
zdawałosięprzezchwilę,żeodbywapodróżwczasie
–brakowałotylkobreloka,torcikaczekoladopodobnego
imagnetofonukasetowegomarkiGrundig.Przynajmniej
przezchwilępoczułsięmłodszyodwadzieściaparęlat.
Zadarmoiwgodzinachpracy,cozpewnościątrzeba
zapisaćpostroniezyskówzawodupolicjanta.
Usiadłnalichymkrzesełkuipatrzyłprzezokno,jak
dzieciarniahasapoplacu.Pokrótkiejchwiliprzyczłapał