Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niemówiącnicwięcej,zaczęłaszykowaćpaszę
nawieczornekarmienie.
Wiktoriarozłożyłaczarne,umęczonejużżyciemwiadra
irozsypałaowieswedługrozpiskiwiszącejnatablicy
korkowej.Lilkauzupełniałajeotrębamiiwitaminami,
dodającpogarścisieczki.NakoniecWiktoriadolała
odrobinęwodyiwymieszałazawartośćwiaderdrewnianą
łyżką.Pracowaływciszy.Każdawiedziała,comarobić,
działaływedługwypracowanejrutyny.
Trzebabędziejepoprawić.Wiktoriakiwnęłagłową
wstronęwiaderek.Namalowanebiałymflamastrem
imionakonizaczynałysięjużścierać.
Mhm.
Lilka!Gdzietyznowubłądziszmyślami?
Przepraszam,zastanawiamsięnad…A,nieważne.
Machnęłaręką,chwyciładwawiadrairuszyła
doboksów.
Chybamuszęcięjakośrozruszać.Wiktoria
dogoniła.Copowiesznadrinkadziświeczorem?
WprawdzieumówiłamsięzPatrykiem,alemyślę,żenie
będziemiałnicprzeciwko,jakpójdzieszdoklubuznami.
Jakopiątekołouwozu?Żebypatrzeć,jaksię
migdalicie?Nie,dziękuję.Lilkawysypałapaszędożłobu
iwróciłapokolejnewiadra.
Jezu,kobieto,ajakchceszkogośpoznać,zamykając
sięnacałedniewstajni!
Jużcimówiłam,niemampotrzebynikogopoznawać.
Niemamczasunajakieśdurnerandki.Tujest
wystarczającodużopracy.
Wiktoriaprzewróciłaoczami,ledwopowstrzymującsię
odparsknięcia.
SkończyszjakpanStasiek.Będzieszsamanastare
latasprzątaćkońskiekupy.
Lilianaprzystanęłanachwilę,chcącpokazać,cosądzi
opaplaninieswojejprzyjaciółki,ipopukałasięwczoło.