Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
świruskę,powinnaspodziewaćsiętakiegoobrotuspraw.
Jesteśmicoświnna.Wiktoriaposłałajejsurowe
spojrzenie,widząc,żetawciążsięwaha.
Niechcibędzie,włożęjutrodorodziców.
Całeszczęście!Wiktoriawypuściłamiarkęzrąk
iklasnęłaradośnie.Oczywiściemaszmiwysłaćzdjęcie,
inaczejnieuwierzę!Jeślijednakzałożysztamtąbabciną
szmatę,możeszsiędomnienieodzywać.
Już?Skończyłaś?Lilapokazałajejjęzyk.Przestań
mnieterroryzować,konieczekająnajedzenie.
Wiktoriaspojrzałanazegarekizaklęłapodnosem.
Cholera!Spóźnięsiędopracy.Szefmniezabije,jak
znowubędziemusiałsamzmywaćgary.Zaśmiałasię,
chybaniedokońcazmartwionawizją.
Leć.Damsobieradę.
Wiktoriaucałowałajeszczeprzyjaciółkęizniknęłajej
zoczu.
Liladokończyłapracęwpaszarni,pomyławiadra
izamiotłapodłogę.Wyjrzałanazewnątrz.Pomimo
ciemnychchmurzniebaniespadłajeszczeanijedna
kropladeszczu.Naszczęście,pomyślaładziewczyna,idąc
napadok,abysprawdzić,czyukoniwszystko
wporządku.PrzechodząckołoboksuArii,podałajej
marchewkę,którązabrałazpaszarni.Zwierzęskubnęło
kawałek,aresztaspadłanaziemię.
Niemaszapetytu?Późniejjeszczedociebiezajrzę!
obiecałaLilka,zamykającdrzwiboksu.
Ruszyładalej.Wyszłanapolnąścieżkęzwyjeżdżonymi
przezciągnikkoleinami,któraprowadziłanarozdzielone
pastuchemkwatery.Poobustronachdrogiciągnęłosię
poprzekrzywianeogrodzeniezbitezokorowanychżerdzi.
Częśćznichbyłajużnatyleprzegniła,żezwisałasmętnie
tużnadziemią,czekającnawymianę.Niektóre
poodpadały,zniszczonewilgociąiczasem.Naprawa
ogrodzeniawymagałajednaksporychnakładów