Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zżyczeniemzmarłego.Życiepiszejednakwłasne
scenariusze,jakzwykle.Nacmentarzupojawiłosię
bardzowieleosóbigdykażdysypnąłsymbolicznie,
trumnazniknęłazpolawidzenia.Nadobrąsprawęmożna
byłoprzykryćjąpłytąipokłopocie.AlepaniZosiasię
natoniezgodziła.PanRyszardpodobnostanowczożądał
–zażycia,rzeczjasna–żebypośmiercigoskremować.
Wystarczyłabykrótkaceremoniawzakładzie
pogrzebowym.KsiądzRafałprzekonałjednakpaniąZosię,
żebyzgodziłasięzorganizowaćtradycyjnypogrzeb
ipochowaćmężawtrumnie.Dlazasady.Już
powszystkimmogłabydyskretniewydobyćzwłoki
zgrobuiskremowaćjewzaciszuzakładupogrzebowego.
Wwynikunieporozumieniagrabarzezaczęliodkopywać
nieboszczykazarazpojegopochowaniu,zanimjeszcze
żałobnicyrozeszlisiędodomów.
NadgrobembiednegoRysiarozgorzaładyskusja
pomiędzyzwolennikamiaprzeciwnikamispopielania
zwłok.Ktośzawiadomiłtelewizjęiwwieczornych
wiadomościachobejrzeliśmyfantastycznymateriał,
zktóregowynikało,jakobytelewizyjnewróżkiurządziły
sobiesabatprzygrobieniedawnozmarłegoczłowieka.
Wysnutorównieżdomysł,żebyćmożeśmierćpana
Ryszardateżniebyłaprzypadkowa.Wszystkorazem
miałopodobnosłużyćrozreklamowaniuzakładu
pogrzebowego–jakbytokiedykolwiekbyłograbarzom
potrzebne–orazsprowokowaniuwładzKościoła.
Doczego?Tegoniepowiedzieli.Narracjęokraszono
fragmentamipieśniśpiewanymiprzeznaszchór
parafialny.Istnaszopka.Trumnęwięcznówzasypano
iwszyscysięrozeszli.
PracownicyzakładupogrzebowegoZaciszezpanem
Pawełkiemnaczeleudalisiępodosłonąnocy
nacmentarz,żebyjednakwypełnićwolęzmarłego
iwydobyćtrumnęzgrobu.Tejnocyksiężycbyłwnowiu.
Wciemnościachgrabarzestanęliczterymetrydalej,niż
należało.Grób,któryzaczęlikopać,miałzaledwie
tydzień,ktośinnyumarłwtymsamymczasieizostał
pochowanyniedaleko,cowświetledniabyłobynietrudno