Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zanamiprzejechałaautostopemprzezkraj
ipotajemnienocowaławgarażu,pewnego
wczesnegorankazostałazaskoczonaprzezmojegoojca
zlatarką.Przyprowadziłdrżącąinagądosalonu,
gdziesięroz​pła​kała.
Dobitoukładuizostałanatydzieńczydwa;zabierała
mojąsiostręimniedomiasta,byobdarowywaćnas
drogimi,„nieodpowiednimi”prezentami.Moim
ostatnimprezentemodniejbyłonaręczekalii,które
przyniosłemdodomukuwidocznemuzakłopotaniu
mojegoojca.Wielbiłemtekalie,symbolmojejobsesji
napunkciekwiatów:błyszczące,egzotyczne,
findesieclowe.Wiem,żetatawolałbyzestaw
pi​sto​le​tów.
*
Krótkaprzejażdżkamotoremzrękamigłęboko
wkieszeniachJonnoprzywiodłanas
dozbombardowanegodomunakońcudrogi.Jegoogród
zdziczał,aruinyzostałypokryteburząbiało-
czerwonychwalerian;byłotodoskonałemiejsce
doszukaniapszczółimotyli,którychniebyło
wpo​nu​rych,wy​ko​szo​nychogro​dachna​szegoza​kątka.
Dalszyspacerprzezpolazaprowadziłnaskugrupie
starychkasztanowcówrosnącychwzdłużbrzegu
strumienia,którynapoczątkurokujaśniałglistnikiem
iwężopodobnymigłówkamiobrazkaplamistego.
Glistnikiprzebiśniegiwyznaczałypoczątekkońcazimy.
Tenpierwszy,posłaniecjaskółek,jestskładnikiem
jednegoznajbardziejskomplikowanychziołowych
le​ków:
„Weźciborę,goździki,pieprz
cu​beba
,imbir,
nostrzyk,kardamon,buzdyganki,gałkę