Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żepostanowiłemzaprosićpaniąjakoniezwyklekompetentnego
pracownikafirmynaważnespotkaniezkontrahentem.DoParyża”,
tospojrzałamnategofacetaidopierowówczaszdałamsobiesprawę,
żewidzęgotaknaprawdęporazpierwszy.Zdziwiłomnieto,żejest
przystojny,wysoki,dobrzezbudowany,trochętakiCostnernibynic,
ajednak..
.robiącywrażenie.Zauważyłam,jakspłonąłpodmoim
spojrzeniem,jakbychciałpowiedzieć:„Nie,PaniMagdo,przepraszam,
niechciałem”.
Alebyłozapóźno.Słowapadły.Niewiedziałam,jakmam
gowybawićztejsytuacji,cozrobić,abysobieposzedłiprzestałczuć
sięzażenowany.Inaglenieoczekiwaniedlasiebiesamej
podziękowałamizapytałam,kiedytenwyjazd.Spotykaliśmysię
często,chociażwidziałam,jakwieleczasupoświęcanapracę.
Któregośpaździernikapobraliśmysię.Taknormalnie,bezgości,
suknizsalonuipodróżypoślubnej.Znówbyłamżoną,tyletylko,
żenikogotojużnieobchodziło.Możepozababcią,którawurzędzie
stanudługotuliłamniedosiebie,awręczającmibukietfrezjimoich
ukochanychbiałychfrezjiszepnęłamidoucha:„Walczomiłość,
dziecko”.
Rozbawiłymnietesłowapełneteatralności,pompatyczne.
Niezamierzałamjużtoczyćbitew.Zawarłamztwoimojciecniemy
układ,żadneznasniestawiałowarunków.Wzięliśmyślub,byrazem
żyćbezżadnejekwilibrystyki.Żyć.Niedługopotemtwójojciec
stworzyłwłasnąfirmę,japozostałam.
***
Przyjęciebyłonudne.Jakzwykletesameosoby.Niezmienne,stałe
menu.Jedynenacoczekałamtocarpaccio.Nasamąmyślślina
zbierałamisięwgardle.Mogłamsobieprzygotowaćwdomu,
alenielubiłamsiębabraćwmięsie,nieumiałamteżwydawaćtyle
pieniędzynaligawęwydawałamisiętodalekoposuniętą
nieroztropnością.Nieszastałampieniędzmi.Pozatymtekapary,
oliwkajakośniemiałamodwagizabieraćsiędotegowdomu.
Aletulubiłamtecienkieplastrywołowinyposypanekaparami,
umaczanewoliwiesubtelnie,zwyczuciemgodnymdobregoszefa
kuchni.Askądinądwiadomo,żeŁukasztakowymszefembył