Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Aczymyślałajużpaniodacie?zapytaławkońcu,
gdynadszedłczas,byprzejśćdokonkretów.
Wiem,żemożebyćztymproblem,ale…Myślałam
osierpniu.
Tegoroku?
Tak.
Ninazamrugałaszybko,wzięłagłębokiwdech,poczym
uznała,silącsięnauśmiech,żeskoromatobyćmałe
przyjęciewrestauracji,możnaspróbować.Wostatnim
czasiezajmowałasięgłównieorganizacjąwiększych
weselinierzadkoczasoczekiwanianasalęwydłużałsię
nawetdodwóchlat.Obiecałajednakzrobić,cowjej
mocy,bysprostaćwymaganiompannymłodej.Poprostu
musizacząćjużdziś,jeślimazdążyćnaczas.
Bardzochcielibyśmysiępobraćjeszczelatem.Już
dośćdługojesteśmyparąitrzebawkońcuzrobićkolejny
krok.
Oczywiście,rozumiem.Aczynarzeczonybędziebrał
udziałwprzygotowaniach?
Cóż,szczerze,onzupełniesięnatymniezna
szepnęłaSylwiakonspiracyjnie.Prawdęmówiąc,
nawetodetchnąłzulgą,gdyzaproponowałam,żesiętym
zajmę.Dałmiwolnąrękę.I…Niemówiłammu,
żezdecydowałamsięskorzystaćzusługpanibiura.Jateż
nieczujęsiędośćmocna,jeślichodzioogarnięcietych
wszystkichszczegółów…Przecieżniemusiotym
wiedzieć.PuściładoNinyoko.
Ninazaśmiałasięcicho,poczymwymieniwszyznią
porozumiewawczespojrzenie,odparła:
Postaramsięjeszczedziśzadzwonićdokilkumiejsc.
Tutajmapanikatalogzrestauracjami,gdybyspodobała
siępanijakaśkonkretna,proszęoinformację.Podała
klientcesegregator.