Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Damradę.
Uczepiłamsiętejmyślitakmocno,żeniezważającnanicinnego,
pognałamzpowrotemnadziedziniecistanęłamtużprzykoszuobok
głównegowejścia.Zbocznejkieszenitorbywyciągnęłamdość
sfatygowanąpaczkętanichfajek.Wśrodkuzostałapołowa,resztę
wypaliłampodrodzedoBostonunakrótkichprzystankach.
Wyjęłamzębamijednegopapierosa,poczympokilkupróbach
wreszciezdołałamgoodpalić.Kiedypójdędosklepupokolejne,
dokupięteżnowązapalniczkę.Tabyłauswojegokresu.
Zaciągnęłamsięłapczywie,wpuszczającdopłucdymispokój.
Wzroknatomiastskupiłamnaścianieprzedsobą,badającpowstałe
przezlatapęknięciaiwijącysięobokokienbluszcz,któregolistki
podwiewałwiatr.
Studenciprzechodziliobok,aleusilnieichignorowałam,dzięki
czemuudałomisięwreszcieopanować.Zkażdymkolejnym
zaciągnięciempozbywałamsięzagnieżdżonegowśrodkuniepokoju.
Gardłopiekłomnieodwstrzymywanychłezidymu,aletakącenę
mogłamzapłacić.
Towspaniałeuczuciezniknęłojednaktakszybko,jaksiępojawiło.
Oddaliłosięodemniewrazzciepłemdrugiejosoby.Znajdowałasię
zdecydowaniezbytblisko.Możechciaławyrzucićcośdokosza?
Odsunęłamsięnabok,nawetniemyśląc,żebyprzyciszyćmuzykę.
Wtedyktośdotknąłmojegobarku.
Cholerajasna!Odskoczyłam,zsuwającparzącądłoń
zramienia.Odwaliłoci?
Papieroswypadłmizdłoni,gdymomentalniewszystkiemięśnie
stałysięwiotkie.Podniosłamgozchodnika,poczym
zniezadowoleniemwyrzuciłamdokosza,wcześniejgaszącniedopałek
ometalowączęśćpojemnika.
Niechętniespojrzałamnachłopakaociemnejkarnacji.Miał