Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nicwięcej.Pozwoliłammuwyjąćsobiezrąkzapalniczkę,achwilę
potempodstawiłmipodnosdrżącynawietrzepłomień.Włożyłam
papierosadoustizaciągnęłamsięmocno.Dymwypełniłmipłuca
izalałamniekolejnafalaspokoju.
Zadużowypiłaśstwierdził,poczymrzuciłmizapalniczkę
nauda.
Odsunąłsię,anastępnieoparłobalustradę,aleniewróciłnagórę.
Poprostustałimisięprzyglądał.Onprzynajmniejmniewidział.
Niepiłam.Samaniewiedziałam,czemuchcęsięprzednim
wytłumaczyć.Poprostunielubięimprez.
Możeipowiedziałabymwięcej,aleszybkoskarciłamsię
wmyślachiskupiłamnapaleniu.Potrzebowałamtego.Poprzedni
papieros,wpołowieniedokończony,wylądowałwkoszu
nadziedzińcu.TerazJaviernieczaiłsięwpobliżuzeswoim
samorządowymględzeniem,więcmogłamsiędelektować.Każde
kolejnezaciągnięciesiędymembyłoniczymkosztowanienajlepszych
rarytasów.
Tendzieńbyłkatorgą,alenaszczęściesiękończył.
Pierwszyrok?
Mhm.taktowidać?
Spojrzałamwjegostronę,próbującdostrzecjakikolwiekszczegół.
Poruszyłsięnieznacznie,poprawiającprzedramięnametalowej
balustradzie.Gdypodniósłdrugądłoń,abypodrapaćsiępobrodzie,
zauważyłam,żejegoskórępokrywajątatuaże.
Trochęodpowiedziałwreszcie.Japopierwszymtygodniu
chciałemtorzucićizwiać,aleposzedłemnazajęcia,któreotworzyły
mioczy,izostałem.Mamnadzieję,żeitynatakietrafisz.
Pokiwałamgłowąwodpowiedzi,chcącwierzyćwjegosłowa.
Nieznajomyzostawiłmniesamą.Wsłuchiwałamsięwuderzenia
jegobutówometalowąkonstrukcję,wypalającfajkędosamego