Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
najbliższychkolegówzklasy–pamiętam,jaksama
nakłamałamrodzicom,żewyjeżdżamzKaśkąiBaśką,
podczasgdydwieulicedalejczekałnamnieKrystian.
Wystarczymi,żebyłammłodąmatką,niemam
najmniejszejochotyzostaćmłodąbabcią.
–Przecieżtotylkodwadni–burknąłKacper.
–Jużtomówiłeś.Wypadałobyposzukaćinnych
argumentów.
Niepodjąłrękawicy.Niespróbowałprzekupićmnie
obietnicąnadrobieniazaległościwszkoleczyregularnego
sprzątaniapokoju.Zamiasttegoskapitulowałize
spuszczonągłowąpoczłapałdoschodów.Pokilku
sekundachzamanifestowałfochagłośnymtrzaśnięciem
drzwiami.Niechciałam,żebytaktosięskończyło.
Niestety,znającsłabycharaktermoichsynów,
wiedziałam,żeKacpersiępoddał.
Przezkilkanaścienastępnychminutsnułamsię
podomu,zastanawiającsię,cozrobić.Niemogłam
przecieżdoniegozapukaćiobwieścić,żezmieniłam
zdanieijednakmożejechaćzkumplami.Toutwierdziłoby
gowprzekonaniu,żewszystkomuwolno.Niemogłam
równieżpodpowiedzieć,żemożejakośmnieprzekupić.
Towyszłobysztucznie.Porawięcnieconagiąćjedną
zfundamentalnychzasadnaszegomałżeństwa
zKrystianem,byzawszetrzymaćwspólnyfrontprzeciwko
dzieciom.
Sięgnęłampotelefoniwybrałamnumermęża.Miał
akuratdyżurwszpitalunaZaspie,alespecjalniesiętam
nieprzemęczał,więcniemiałamskrupułów,aby
przerwaćmuewentualnądrzemkęlubploteczki
zpielęgniarkami.
–Tak,kochanie?–Usłyszałamjużpopierwszym
sygnale.Miłepowitanietrochęzbiłomnieztropu.
–Pomyliłeśnumery.–Zaśmiałamsię.–Tudzwoni
twojażona,aniekochanka.