Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
obezwładnićnapastnika,jakośniepomagałowdobrej
samoocenie.Byłapięknościąnawetwswojegorszedni–
jakwtedy,gdyodwiedziłamniewThornie,przerażona
zniknięciemJoachima–gdytymczasemjanie
dorównywałamjejelegancjąiurodąnawet,kiedyostro
sięprzykładałamdotego,byzrobićsięnabóstwo.
Tojednaztychcech,zktórymirodziszsięlubnie.
–Niejesttakźle,mojadroga.–Uśmiechnęłasię
szeroko,najwidoczniejczytającmiwmyślach.–
Mogłabyśwyglądaćznakomicie,gdybyśpoświęciłatemu
choćtrochęuwagi,czegozwyklenierobisz.Aledziś
musimysprawić,byMariettaniemiałapretekstu
dowyrzuceniacięzadrzwi.
Zirytowana,skinęłamgłową.Czytylkojauważam
zagłupotęocenianiekogośjedyniepotym,
comanatyłku?
–Niewiem,zczymmamydoczynienia,więcitaknie
założęszpilekikiecki.Wolębyćprzygotowana,jeślimam
spotkaćnadrodzezagrożenie.
Westchnęła,alenieprotestowała.
–Wgnieździejestemterazjedynąkobietą,amoje
ubranianiebędąnaciebiepasowały.–Przygryzłalekko
dolnąwargę.
Subtelnauwaga.Byłaniższaniemalodwadzieścia
centymetrówismuklejszaniżja,nawetpoanielskim
tuningu.Miałamsporepiersiibiodra,onazatosylwetkę
wiotkiegoelfaczymodelki,absolutnieniekościstą,ale
szlachetnieszczupłą,elegancką.Nosiłapewnierozmiar
34,góra36,jaraczej40czy42,azwyklemęskąL,jeśli
chodziłookoszulkiczybluzy.
–Niemartwsię,Tereso,czerńpasujenakażdąokazję
pozaweselem,ananiesięniewybieram.–
Wyszczerzyłamsięniefrasobliwieisięgnęłampogładki
sweterekzdekoltemwserek.Zeskórzanymispodniami
niepowinnobyćtoobrazoburcze.
Zmarszczyłalekkozadartynosekiwestchnęła.
–Mamcośinnego.–Podałamitobołek,którydotąd
trzymałazaplecami.