Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
42
Dźwiękowastronajęzyka…
Ćwiczenie15
Przeczytajnagłosteksty,zwracającuwagęnawymowęgrupspółgłoskowych.
Drzewastająsięcorazrzadsze,choćjednakowowielkieiniebotyczne.Pociągprzedzierasięprzez
ostatniezadrzewieniategoniebardzoprawdziwegolasu.Złotepaprociezrzedłyjużcałkiemipo-
międzypniamisosenprzeglądasięniebieskadal.Mgłazalasemstajesięcorazwyraźniejsza.Ina-
glepociągwjeżdżawjasność,laspozostajepokilkuobrotachłgdzieśzapociągiemimy
,iłąka
lecimywł.Łąkajestżółtainiebieskawa,dobiegadostrumyka.Azastrumykiemjakgdybydru-
gilas,odbiciepoprzedniegowzwierciadle:kominy
,kominy
,kominy
.Poprzeztekominyprzeziera
równieżdal,alezasnutaniebieskąsadzą,zaplątanąwpióradymu.
[JarosławIwaszkiewiczPodróżedoPolski]
Naogółwiększośćpolskichdziecinaprzódsięuczy
,słuchającjęzyka,aźniejpoznajereguły
gramatyczne;otóżunas,wHarbiniewogóle,aszczególniewmoimwypadkubyłoodwrotnie,po-
znawaliśmyjęzykpotocznyzapomocąregułgramatycznych.WeźmynazwiskoSapiehaotóż
takibiednyuczeńwHarbiniegłowisię,apowiedzmyniebyłdobrympolonistą,czymana-
pisaćnh”czynch”,alenauczonogo,żesamonh”odmieniasięwnż”,natomiastnch”wnsz”,wo-
bectegonSapieha”musibyćnapisaneprzezsamonh”,ponieważformążeńskąjestnSapieżyna”
inSapieżanka”.
[TeodorParnickiWykłady]
Razjeden,skorzystawszy,żeoknobyłouchylone,maleńkigacekwpadłdopokojuiszamotał
sięgdzieśpodsufitem,niemogącznaleźćpowrotnejdrogi.PannaSimoneutrzymywała,że
nietoperzewplątująsięwewłosy,anawetwysysająkrew.Głównieniemowlętom,leczioso-
bomchorym,bezwładnym,któreniepotrafiąsięobronićiichodegnać.
Tak,proszępani,toniesąbajkiżadne,samaczytałamwpodręcznikuzoologii.
PaniTaidaśmiejesię:
Ależ,mojadroga,tonieprawda,oszczerstwopodadresemtychniewinnychstworzonek!Ty
,
mojanajpoczciwsza,wierzyszwbajki,jakichcinaopowiadabylekto.Źliludzie.Może,widzisz,
gdzieśtam,wBrazylii,nadAmazonką,czygdzieindziej,dalekoodnas,żyjąwampiry
,zgoda,ale
unasnigdyichniebyłoiniema.Zgaśnachwilęlampkę,żebybiedactwonierozbiłogłówkiosufit
itrafiłodookna.RozchylszerzejfirankęAleżniebójsię,onnicciniezrobi,boisięciebiewię-
cejniżtyjego...Gdzieżonsięzapodział?Mówisz,żejużwyfrunął?NotochwałaBogu.
Okazałosięjednak,żeprzysiadłtylko,złożywszyskrzydełkanaszczyciesekreteryobokzegara
empire.Wyglądałjakniewielkamysz.Potemistotniewyleciałbeztrudu,śmignąwszydośćnisko
nadfotelem,wktórymzwiniętydrzemałpekińczykRukki.Tenzerwałsięizespuszczonymogo-
nemszybkowśliznąłsiępodtapczan.Nawetniezawarczał.Ion,jakpannaSimone,paniczniebał
sięnietoperzy
.A,dziwnarzecz,zaczepiałnawetdużestworzenia,szarżowałzzajadłymszczeka-
niemnakoniepasącesięzaogrodem,trzebabyłopilnować,byktóry
,zirytowanyatakiem,nie
kopnąłgo.Rzucałsięnakrowęogrodnika,niemówiącjużostałejagresjiwobecwszystkichbez
wyjątkupsóworazkotów
.Imwiększypies,tymRukkigwałtowniejgoatakowałzpasjąizajadło-
ścią.WParyżuwyprowadzanogonasmyczyimałobyłookazjidosytuacjikonfliktowych,zatotu,
wSaint-Maur,uganiałsięswobodniepoogrodzie,korzystajączkażdejmożliwościwymknięciasię
przezuchylonąfurtkęwpolelubnadrogę.Ciągleteżsłyszałosiękrzykiinawoływania:nRukki!
Rukki!”.Solangewybiegałapędem,goniącgoumykającegowsusach.Wielokrotnieteż,schwyta-
nyiprzytrzymany
,wziętywkońcunaręceiodnoszonydodomuzpowrotem,ukąsiłjądokrwi.
Typaskudny!karciłagopaniTaida.Aleklapsanigdyniedostał.Pokażrękę!Bo-
li?E,doweselasięzagoi!