Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
słodziutkolicytator.Alezniegołasiczka!–Sto
pięćdziesiąt.Ktodadwieście?
–Dwieście–powiedziałamprzezzaciśniętezęby.
–O,panidajedwieściedolarów!–Znówjestem
właskach.–Aktodadwieściepięć?
Cisza.Wstrzymałamoddech.
–Dwieściedolarówporazpierwszy...
Tuprzerwa.Miałamochotęgoudusić.Człowieku,
mówżejuż!Porazdrugi,trzeciisprzedane.Mów!
Krzyczałamcałąsobą.Aondalejswoje:
–Ktodadwieściedwadzieściapięć?
–Dwieściepięćdziesiąt.
ZnówMatrona.Zanimzdążyłampodnieśćrękę,
byjednakprzekroczyćswójskromnybudżet,wgórze
pojawiłysiędwabiałewysmukłepalceBrytyjczyka,
którypodbiłdodwustusiedemdziesięciupięciu.
Sercewaliłomijakmłot,kiedysłuchałam,jak
BrytyjczykiMatronatoczązesobąpojedynek.Doszło
dotrzystupięćdziesięciudolarów.Stanowczowięcej,
niżpozwalałmójbudżet,stanowczo.
Awięcklęska.Tłumekzacząłprzemieszczaćsię
donastępnegozestawulicytowanychprzedmiotów,aja,
zdruzgotana,zaczęłammimowoliodsuwaćsię
odferalnegostołu,ażraptemzorientowałamsię,
żesiedzęnabrzegurozwalającejsięfontanny.Siedzę
ipatrzę,jakpomocnicylicytatorazaczynająpakować
wazędopudła.Brytyjczykikędzierzawablondynka,bez
wątpieniawłaścicielegalerii,stojąsobienieopodal,
śmiejąsięigadająjakkumplezjednejbranży.
Wazaniepojedziedodomuzemną.Miałamwrażenie,
żetymfaktemjesttaksamoprzybitajakja.Alecóż,
stałosię.PojedzierazemzBrytyjczykiem...
Westchnęłamznajwiększejgłębimojejbardzosmutnej
duszy.MożepoprosićBrytyjczykaowizytówkę?
Pogadać,czyniesprzedałbynaraty?Amożetrafią
misięjakieślekcjewszkoleletniej,zawszecośtam