Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dokieszeniwpadnie...
Widziałam,jakBrytyjczykpodniósłmoją–nie,swoją!
–wazęizuśmiechemwłaścicielaoglądająsobie,
czekając,ażpomocnicylicytatorawyścieląpudło
odpowiedniąilościąbibuły,bywazasięniestłukła.
Apochwilizobaczyłam,jakuśmiechznika
zbrytyjskiejtwarzyipojawiasięnaniejgniew.
Oczywiście,żenatychmiastzerwałamsięnarówne
nogiiznalazłamsiętużprzyBrytyjczyku,którytrzymał
wazęwysokonadgłową,patrzyłdośrodkaipytał
podniesionymgłosem:
–Acotonibymabyć?!Cotoznaczy?!
–Jakiśproblem?–spytałzaniepokojonypomocnik
licytatora.
–Oczywiście!Jestpęknięta!–oświadczyłBrytyjczyk,
stawiającwazęzpowrotemnastole,iwcaleniezrobił
tegoostrożnie.Wazaprzechyliłasię,obróciławokół
swojejosi,możebyispadła,gdybypomocniklicytatora
jejnieprzytrzymał.
–Panpozwoli,żespojrzę.
Podniósłwazę,popatrzyłpodświatło,jakprzed
chwilązrobiłtoBrytyjczyk,iwyraźnieminamuzrzedła.
–Mapanrację.Bardzopanaprzepraszam.Dopana
rachunkunatychmiastzostaniewniesionapoprawka.
Jeszczenieskończył,adrugizesłużącychjuż
startowałdonamiotu,wktórymmieściłasiękasa.
Wtedyjawkroczyłamdoakcji.
–Przepraszam...–Starałamsię,żebyzabrzmiało
tononszalancko.–Acoterazbędzieztąwazą?
Całatrójkajaknakomendęspojrzałanamnie.
–Będzieponowniezlicytowana–powiedziałpomocnik
iwręczyłwazędrugiemupomocnikowi,którypośpieszył
zniądomiejsca,gdzieodbywałasięlicytacja.Ja,
oczywiście,zanim,jakćmaciągnącadoświatła.Albo
jakkomarzOklahomy,któryprujedolampy
owadobójczejozasięgudwóchakrów.