Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Taylorzatrzymujesięibierzemniepodrękę.
Nigdy.Zszerokimuśmiechemtrącamniebiodrem.Jesteś
moimmoralnymkompasem,Lizzy.Cojabymbezciebiezrobiła?
Apozatymtonabankbyłajakaśjejgołafotkazubiegłegoroku.
Marację,wobukwestiach.
Chodźwzdycham.Niechcemysiędzisiajspóźnić.
Racja.
Taylorwypuszczamojąrękę,bodocieramydogęstozalesionej
częścikampusu.Przytrzymujemidrewnianąfurtkę,ajaporazostatni
oglądamsię,żebysprawdzić,czyniktzanaminieidzie.Długadroga
dojazdowajestpusta,woddaliwidaćminiaturowybudynekszkoły.
Dochodzidziewiętnasta,jestjużpokolacji,więcwszyscypozostali
odrabiająlekcje.Doskonale.Obieignorujemytabliczkęznapisem
„ZAKAZWSTĘPU”przybitądołuszczącegosiędrewnanas
onprzecieżniedotyczyiwkraczamywmrokmiędzydrzewami.
Istnienietejczęścikampusuodkryłamdopieroubiegłegolata,
potym,jaknanaszychpoduszkachpojawiłysięzagadki.Kierującsię
rozrzuconymipocałymbudynkuwskazówkami,trafiliśmywto
miejsce.Prawienikttutajniezaglądaichybaotowłaśniechodzi.
Resztakampusuwyglądajakzobrazka:trawazawszerówno
przystrzyżona,grządkiświeżoskopane,żywopłotyprzycięte.Taczęść
przypominadzikilaszbaśni,pełentrzaskułamanychgałązekitupotu
stóp.Jaknazawołanieprzednamipojawiasięwiewiórka,jejpuszysty
ogondrgawtymsamymrytmiecomalutkinosek,postawioneuszy
nasłuchujączujnie.Przyglądasięnamodważnie,agdytylkosię
poruszymy,czmycha.
Jakasłodka!szepczę.
Dlaczegomówiszszeptem?odpszeptujeTaylor.
Aty?Chichoczę.
Taylorprzewracaoczami,alemójśmiechjestzaraźliwyiwidzę,
żekącikjejustzaczynadrgać.
Przestańkarcimnieszeptemiobiewybuchamyniemym