Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
KrzysztofCirkot:Wypatrującswegoprzeznaczenia
Strona|12
Odwróciłgłowę.Jegonogimłóciłypowietrzebocośtrzymałogowgórzeza
kołnierzciemnozielona,kościstaręka.Powędrowałwzrokiemwzdłużniej
iwzdrygnąłsię,gdynajejkońcuujrzałznajomeżółte,pełnenienawiścioczy.
Doskonalewidziałteżwyszczerzone,żółtekły,jużnieosłoniętekapturem
kolczym.
Zerwałsięiusiadłzjękiemnaposłaniu.Przetarłoczy.Spojrzałzasiebie
isercepodeszłomudogardła.Wyraźnieodróżniałkształtczarniejszejodno-
cysylwetkitużpozazasięgiemognia.Wycofałsięnaczworakach,macającza
bronią.
Niepodejdądoogniausłyszałspokojnygłos.Chcieliby,owszem,ale
światłoosłabiaich,przyśpieszatylkoichkres.Atoichostatniawędrówka.
Potrzebująwszystkichsił,abydotrzećdocelu.
Spojrzałnaarystę,którybeztroskodokładałresztkiopałudożaru.Poeta,
czypoprostukpi?Amożeżyciemuobrzydło?Odwakrokizajegoplecami
dostrzegłdrugikształt.Cieńwyciągnąłrękęizaprosiłgodosiebiepowolnym
gestem.Bezerwyciągnąłzogniaplującączerwieniągałąźirzuciłniąwmon-
strum.Cieńzniknąłipojawiłsięwinnymmiejscu,aobokniegobyłyjużdwa
inne.
Głupimyślałem,żemożnazabićdemony,pomyślał.Wyssąznasszpik.
Spójrztam.Arystawskazałpalcem.
Ichobózznajdowałsięnaszczyciewzniesienia,któregojedenbokwznosił
sięłagodnie,adrugiopadałstromąskarpąprawiepionowowdół.Jakieśsto
stópdalejznajdowałsiępłytkiparów,zapewnekorytowyschłejjużdawno
rzeki.Wtymparowiecośsiędziało.Zapominającostrachubezerodszedł
niecoodogniska,byoczymogłyprzywyknąćdociemności.Zacząłrozróżniać
kształty.Pochwilijużwiedział.
Toszlipolegliwbitwiewostatnimmarszu.Takiewidokinienależałydo
rzadkości.Wmiejscachwielkichbitewiwszędzietam,gdziemasowoginęli
ludziewidywanopodobnekonduktycieni.Trwałotonierazprzezdługielata
pozdarzeniu.
Naczelejechałzdługąbrodąikamiennymnieprzeniknionymobliczem
hetmanBalemornaswoimczarnym,potężnymogierzebojowym.Dalejpodą-
żałyzastępyarystówibezerówwswoichformacjach,poprzedzaneprzezary-
www.e-bookowo.pl