Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dosiebieniżdokolegi.Ślicznemunigdytojednaknie
prze​szka​dzało,żepod​ko​mi​sarzniedokońcaza​uważajego
obecnośćwprowadzonychprzezsiebiesprawach.Jego
znaturypogodneusposobienieiprzyjaznenastawienie
doludzisprawiało,żebyłwstaniewybaczyćprawie
wszystkoprawiewszystkim.Myślę,żewjakimścelu
przyjechałatusama.Wysiadła.Możechciałasię
przewietrzyćpociężkimdniu.Możecośsięstało.Płakała.
Ktośzaniątuprzy​je​chałiza​mor​do​wał.
Możeprzy​je​chalira​zem?za​sta​na​wiałsięŚliczny.
Wtedymiejscekołokierowcybyłobypuste,ależy
nanimwalizka.Zkoleiztyłusiedzeniazajęteprzez
śmieci.Niktichnieod​gar​nął.Przy​je​chałasama.
Tomożedrugaosobaprzyjechałaswoim
samochodem,apotemwysiadłyirazemposzły
naspa​cer.
Tojużbardziejprawdopodobne.Tylkogdzieszły?
za​sta​na​wiałsięLew,wra​ca​jącdoswo​jegosa​mo​chodu.
Gdzieidziesz?
Chodź.Przejedziemysiędrogądokońca.
Zo​ba​czymy,cotamjest.
Podwóchkilometrachdróżkasięrozdzielała.Jedna
odnogaszłabardziejwgłąbstarszejczęścilasu,gdzie
drzewabyłygrubsze.Drugazaśskręcaławkierunku
za​lewu.
Sprawdźmydrogęwgłąblasuodpowiedział
napytaniekolegiLew,zanimŚlicznyzdążyłotworzyć
usta.Musimyiśćnapiechotę.Tamtaścieżkajestzbyt
błot​ni​sta.Mo​gli​by​śmysięza​ko​pać.
Szlirazemwciszywgłąblasu.Podwudziestu
minutachlaszacząłrzednąć.Drogawychodziła
napo​lanę,zaktórąwi​daćbyłobla​szaneda​chydo​mów.
Jeżeliszładoktóregośztychbudynków,