Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
duży,biały,królewskigołąbzpióramiposameszponyizzawadiacką
stójkąnadczołem.WujekWiesieknaszykowałklatkę.Podparłpaty-
kiem,sznurekprzywiązałjaknależałoikazałdziadkowiczekać.Ale
zwierzęnietakiegłupie.Chodziłtengołąbposadzieichodził.Widać,
żeobrączkowany,oswojony.Tylkopogłaskać.Aleklatkęomijałszero-
kimłukiem.CosiępotemWieśkunawyklinał,żeojciecwcaleptaków
nieumiełapać.Sprytem,sprytem,mówił,noatatawcalenicsprytu
niema.Siądzie,nibyczeka,aledrzymaćidzie,żeinochrapaniesły-
chać,toiniedziwno,żeptakniezachodzi.
Ganiajączprocąpoagrestowychszuwarach,schowałemsięraz
zakępązdziczałychmalin.Postanowiłemnaoczniesprawdzić,jakto
ztymdziadkowympolowaniemjest.Śpi,nieśpi.Klatkapusta.Naal-
tanceciężkiekiściewinogronpodająniebucałągłębiękolorów.Zresz-
jestcicho.Wdalitylkojakaśkokoszkarozkrzyczanadajeznak,że
zniosławielkiejajo.Ko-ko-ko-ko-ko!Piejekogut.Śpidziadek,płowie-
wsłońcucienieliści.Śpidziadek.Miarowoparzysłonecznyrytm.
Lato.Jest!Nie,niema.Tylkozwykłacukrówka.Szarajakpopielica.
Nibymadziób,abardziejpatrzyjakgryzoń,niejakptak.Usąsiadów
umilkłakwoka.Niebawemzacznąwołaćnaobiad.Czekam.Niebo
puste,sadzielony,aniśladubieli.Postanowiłemzwolnawychylićsię
zgenialnejkryjówkitak,abylepiejwidziećdziadka.Oklatkęjużnie
dbałem.Nagle,nistąd,nizowąd…Nie,niemożebyć!Nadrewnianej
ławie,wsamychnogachdziadkaspokojniedrzemałapierzasta,biała
kulka.Fioletoweoczkazaszłybłoną.Nieistniałświat.Tylkonalinii
horyzontuciemniałagęstaścianalasu.Nieporuszałsię.Przystanął
inieszedłwięcejwnasząstronę…