Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Postanowiłamtrochęumyć,aleniechciałamodrazu
fundowaćjejkąpieli,którapewniebyłabybardzo
stresująca.Właściwiesuczkaniebyłabardzobrudna
miejscamimiałasierśćposklejanąbłotem,wzięłam
więcwilgotnągąbkęiprzetarłamzabrudzeniawodą.
Próbowaławyrywaćmigąbkęisięniąbawić,aparę
razyudałojejsięnawetuciec,ściskającwzębach.
Kiedyskończyłam,pobawiłamsięzniąprzezchwilę
psimizabawkami,apotempsinazmiotławszystko
zmiskiiznużonazasnęła.
Usiadłamnałóżkuizobaczyłamniewielkąpapierową
torbę,którąpołożyłamtupopowrocie.Ostrożnie
wyjęłamzawartośćmalutkikaftanikzaplikacją
wkolorowemisie.Kiedyprzedwyjazdemnacmentarz
kupowałamkwiaty,weszłamobokdosklepu
zartykułamidladzieci.Bardziejzciekawości,niżżeby
cośkupić.Wkońcubyłonatoowielezawcześnie.
Kiedyjednakzobaczyłamtenkaftanik,niemogłamsię
oprzeć.Popatrzyłamnaozdobnąpapierowątorbę.
Sprzedawczynizapytała,czyzapakować,ajasię
zgodziłam.Pewnieuznała,żetoprezent,amniegłupio
byłoprzyznawaćsiędoprawdy.Właściwietonawetnie
wiedziałam,comnienapadło.Niemiałaminstynktu
macierzskiego,akiedykoleżankiiznajomejedna
podrugiejzachodziływciąże,jaciąglesięwzbraniałam
iodkładałamtonaźniej.Mariuszteżsięszczególnie
niespieszył,choćjakiśroktemuzacząłcoś
przebąkiwać.Jajakzwyklejednakwykręciłams,
aonnienaciskał.Możeteżniebyłpewien,żetodoby
moment.Niewiedziałam,czychcęmiećdzieci.Nigdy
niezachwycałamsięmałymi,słodkimi,pulchnymi