Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jejacyśTurcykołołaźnipostawiliinawetkarobiąpodzie-
sięćmonetzakubek.Żadnatocena,asłodząsyropemzwi-
nogron,cojejwyjątkowegosmakunadaje.Bozęteżtamsprze-
dają,posypanącynamonem,poichniemu.Myśmysięwtym
barakuprzebraliipojednejkaleiboziewypyli,botaktanio,
żeserceniepozwalanieskorzystać.Pozatymwcaleniezłe.
WołamdoAsencza:
-JeślitoStankoDroginamierzy,niżejniżbejtuniewej-
dzie!Jedzmyipijmy,pókiStankoijegobraciategomiejsca
nieznaleźli.Prędzejczypóźniej-powiedziałem-Stanko-
wibraciawszystkoprzejmą,dlategokorzystajmy,pókiczas.
AAsenczosięśmiejeitokafę,tobozępopija.
Igdytaksobierozmawiamy,patrzamcijaprzezszybę,
atamzajeżdżajądwaduże,zaprzęgniętewwoły,wozyzTur-
kami,przykrytekolorowympłótnem,awśrodkukobiety.
tucałerodzinykoczowników,onitotaknawozachprzezwoły
ciągnionychpodróżują,orazTurcyzewsiGeriłowo,alecimają
wozyszerszeiniższe,towarowewozy,atetutejmająwysokie
budy-wędrownewozy,dlaludziprzewidziane.Ci,myślęso-
bie,jadądoSliwenu.Aonischodzązwozówiidąsiękąpać.
Iwtedymnietamyślnaszła.Rozejrzałemcisięizobaczyłem
człowiekamożniejubranego,więcsiękuniemuzwróciłem,
cobysiędowiedzieć:
-Efendi-rzekłem-któragodzina?
Godzinabyłaszósta,czylidwunastapobułgarsku-połu-
dnie.Byłojeszczekilkagodzin,zanimsiętrzebabędziedoKo-
waczitezbierać.WyciągnąłemAsenczanazewnątrzimówię:
-Asenczo,myCzynjużterarozpoczniemy!
-Jakżetotak?-zdziwiłsię.
-Widziszte-rzekłem-otowozyzTurkami?
-Tokoczowniki-odparł.
37