Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wtakiejświeżościwonnejmyślośmiercizaczęłakołataćcichutkodo
zapomnianejmaleńkiejfurtymojejJaźni.
Niebyłonikogonaulicy.Niepłonęłytulatarnie.Wniektórychoknach
mżyłblask,alezakrytebyłypersjanami,czyliponaszemużaluzjami.
Wtemupadłaróżadomychstóp.Tchnęławoniątaksilną,żenapo-
wietrznądrogę,którąleciała,przepoiłateżaromatem.
Podjąłem,wmrokujejniewidzącalemusiałabyćszkarłatna.Ukryłem
napiersi,patrzącjednocześniekuoknu,zktóregomogłaupaść.Pałacpo-
grążonybyłwmroku.
Błysłonagłeświatłowoknieparterowymstałazlatarniąwręcezakra-
tamidamanadzwyczajnejurody.
Obyczajem,praktykowanymprzezmłodzieżarystokratycznąrzymską,za-
chowującąjeszczetradycjehiszpańskie,rzuciłempłaszczbogatowygalono-
wanywsmugęświatła,padającąnabruk.
UgiąłemkolanoprzedPięknąi,dotknąwszykapeluszemziemi,zacząłem
mówićjakąśnagłąimprowizacjązachwytuipróśb.
Kuzdziwieniumemudamaodrzekłamipohiszpańsku:
Terazjestemsamotna,miejłaskędomnieprzyjść…
Nietrzebamibyłopowtórzyć.Staroświeckazbrązukołatka,utwierdzona
nadklamką,przedstawiałanadgniazdemwężówlecącegoFeniksa.
Zniknąłblaskodokna.Wciemnościachdrzwirozchyliłysięzanaciśnię-
ciemniewidzialnejsprężyny,gdymująłimachinalnieprzekręciłkołatkę.Sze-
dłemomackiemwmroku.
Dziwny,przecudnygłoszawołałnamniepoimieniuwysokonadscho-
dami.
SeñorApollino…
Nigdywżyciuniesłyszałempodobniefiołkowegogłosu.Zdawałosię,że
tozadźwiękłafontanna,spadajączczaszyzłotejwamforękrysztalną.Taki
nieziemnygłosmająnawiosnęlodowcegórskie,gdymetalicznedźwiękiich
łącząsięzmowączarodziejek.
Szedłemzwolnaposchodach,przygniatałomniewzruszenie.
Nadrugimpiętrzejużbyłojaśniej,drzwiodrozświetlonejsaliotwarte.
Postaćdamywwiodłamiędowspaniałejkomnaty,gdziesufitwykładany
grubymitaflamirzeźbionegoczarnegodębuczyhebanu,boczneścianyokry-
tearrasamibardzostaroświeckimi.
Mojadamaubranawstrój,jakiwidujemynaobrazachWelaskeza.
Naszczęściemówiłembieglepohiszpańsku.
Powitałamięskinieniemróżytakpąsowej,żeczarnej.
Uprzejmiewskazałamiejscenaprzeciwsiebie.
29