Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wciepłymfutrze.Niezdążyłjeszczezupełnieodtajaćpoporannym
przymrozku,alepowolirobiłomusięcieplej.Słońcewreszcie
usadowiłosięwysokonaniebieirozrzuciłopromienie,któreodbijały
sięodwszechobecnejbieli.Dzisiajwkońcubędzieładnydzień,
pomyślał.
–Tobyłonaprzełomie1978i1979roku,odsylwestrasięzaczęło.
Japamiętam,dobrzepamiętam.Byłotakzimno,żewtedyporaz
pierwszywidziałempolitykówtrzymającychręcewswoich
kieszeniach.Pierwszyiostatni.Takstaliidługoichniewyciągali.Nie
wiedzieli,corobić,takabyłazima.Stulecia.–Romanpokiwałgłową,
potwierdzającwagęwłasnychsłów.–Zaspybyływiększeodludzi
iniechodzimituotakichknypkówjakja.Wtedybyłemjeszcze
dzieckiem.Pamiętamzaspywiększeoddorosłych,nawettych
wysokich,odkażdego.Światzamarłnachwilę,zatrzymałsię.
Autobusyniejeździły,tramwajeipociągibyłyunieruchomione,
podobnonawetsamolotyutknęłynalotniskach.Klęska,mówili.Polska
RzeczpospolitaLodowa.Jatamniewiem,mniesiępodobało.Szkołę
zamknęli,feriebyłydłuższe.Dalekojeszcze?–Zatrzymałsię
namomentirozejrzałsięwokoło.–Niemogęsiępołapać,gdzie
jesteśmy.Białojakwtalerzuzupymlecznej,amyjaktezacierki.
Kazikpokręciłgłową,chociażteżstraciłorientacjęiniebyłpewien,
czywogóleidąwdobrymkierunku.Alenawettakdelikatnygest
młodszegokolegiwystarczył,żebyuspokoićRomana.Wiedząc,
żeKazikpanujenadsytuacjąiżesięniezgubili,ruszyłdalej.Mógł
znowuzanurzyćsięwewspomnieniach.
–Późniejtatuśzaciągnąłmniedoodśnieżania.Śmieszniebyło.
Mieliśmytylkojednąłopatę,więcdałmijakiśtransparent.Byłnanim
dużynapis:NIECHŻYJE1MAJA.Robiłemfuroręwśródludzi
naulicy.Pokazywalimniepalcami,klepalipoplecachiśmialisię
głośno.Imgłębiejwbijałemtransparentwśnieg,tymgłośniejbili
mibrawo.–Roześmiałsię.–Jakodzieckopomijałemtęjedynkę
wtekście.Myślałem,żesięktośpomyliłprzypisaniuichodziojakąś
dziewczynkęoimieniuMaja.
Kazikzachichotał.ZnałkiedyśpewnąMaję.Razuśmiechnęłasię
doniegonaszkolnymkorytarzu.Takciepło,jakbywcaleniebył
gorszyodniej.Nietakjakinne.
–Bilibrawo,botransparentywkońcusiędoczegośprzydały.
Dotego,doczegoteoretyczniebyłystworzone.Miałyłączyćludzi,
awcześniejtylkoichdzieliły.Dopierojakzanurzyłemjedenwbiałym
puchuizacząłemkopać,uruchomiłemichmocjednoczenia.Takie