Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
JanSiwmir:ŻABEŁTROJAŃSKIRW2010
CzęśćI:Śmiertelnadawkapoezji
źrebakmukopytemwpyskprzyfasował.Terazjużwierzą,żecoleśniczypowie–to
święte.Ostrzegał.Atystudent?Zarobićchcesz?
Chłopakprzybrałodruchowopozycjęobronną,wiodącwzrokiemwokół.
–Spoko,oforsiemówię.–Osiłekzarechotał.–Angoleprzyjechali.Roverami.
Chcązrobićzabezpieczenieantykorozyjne.Podobnounasdużotaniejwychodzi.
Gość,któryznimiprzyjechałjakokierowca,powiedział,żebierzeurlop,bonatknął
sięnabocianaczarnego;wlazłnadrzewoisiedzitamjużodwczoraj.Tylkorazdo
spółdzielniposzedł.Pochleb,konserwyipięćlitrówcoli.Zaprowadziszwózkido
Augustowa,doAntka,warsztatprzysamymwylocienaBiałystok.Trzystówaśki.Za
trzywozy.Robotanakilkadni,botobliskoniejest.Będęcięzawoziłwtamtąstronę.
Zpierwszymmożemyjechaćjużdziś.Maszprawko?
–Mam(azarokmagistra,pomyślałchłopak).–Biorę.JestemMichał.
–StanisławWiktorzak.–Podalisobieręce.–Tylkopamiętaj,tomójośrodek,
mojawyspaimoigoście...
–Jasne–Michałroześmiałsię–alepowietrzemmożnaoddychać?
–Oddychaj,czymchcesz,bylebyśmiichniewypłoszył!
***
–Mówisz,młody,żeznalazłeśpracęnawyspie?Doskonale.Miałemtakąnadzieję...
–GłosKatatekizapowiadałchwilęzwierzeń.–Zastanawiałeśsięjuż,cobędziesz
robiłpostudiach?Jakąwybierzeszaplikację?Prokuratorską?Zamierzasz,jakojciec,
siedziećwraportach,budowaćmisternąkonstrukcjęaktuoskarżenia,którąpotem
parupodstawionychświadkówpołożyciwjednejchwiliprzybłogosławieństwie
sędziego?Myślę,żemojadrogabardziejbyciodpowiadała.Japolujęnagruberybyi
niejestemzależnyodlokalnychwładz.Wtychteczkachmaszwszystko,cowiemyo
tychpoetachzwyspy.Rano,poprzeczytaniu,powieszmi,cootymmyślisz.
17