Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Najbardziejnaświecienienawidziślubów
iwszystkiego,cosięztymwiąże.Sąjakzapowiedź
nadchodzącejkatastrofy.Zupełniejakbyobserwowała
naautostradziesamochódjadącyprostonazderzenie
czołowe.Przeczuwałanieuniknionykoniec.Miała
ochotęzakryćsobieoczyalbowrzeszczećostrzeżenia.
Niechciałabyćświadkiemtragedii.
Dostrzegła,żePaigeobejmujepłaczącąkobietę,
iodwróciłasię.Powiedziałasobie,żeniechcenaruszać
ichprywatności,ale–prawdępowiedziawszy–wolała
patrzećwinnąstronę.Byłotozbytbolesne,zbyt
prawdziwe.Przywoływałowspomnienia,októrych
chciałazapomnieć.Naszczęścieniedoniejnależało
radzeniesobiezemocjamiklientów.Jejzadaniembyło
układaniekwietnychdekoracji,któremiałystwarzać
odpowiedniouroczystynastrój.
Dzisiejszaimprezamiałabyćradosna,więcwybrała
bielipastelowebarwy,dobrzesiękomponujące
zeleganckimiobrusami.Celozjeigroszekpachnący
tuliłysiędowspaniałychhortensjiiróżrozstawionych
wskromnychszklanychdzbanach,bonarzeczona
życzyłasobieprostotyiumiaru.
Różnesąwyobrażenia„prostoty”,pomyślałaFrankie,
mierzącwzrokiemdwadługie,eleganckozastawione
stoły.Prostotaoznaczapikniknatrawie,
atupołyskiwałasrebrnazastawastołowaidrogie
kryształy.CharlesWilliamTempletonbyłwziętym
prawnikiem,staćgonato,żebywyprawićswojej
jedynaczceRobynRoseweselejejmarzeń.Mielijuż
zarezerwowanemiejscewhoteluPlazanalato
przyszłegoroku.Frankiezulgąpomyślała,żetym