Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
alebezwiatru,jakbyktośwylałwiadrowody
,pionowy
deszczgęstyjakwłosy
.Tejnocywszystkiegołębiezginę-
ły
.Ktośprzyjechał,wyłamałdrzwidogołębnikaiwy-
brałwszystkiegołębieKokosajedenpodrugim,iuciekł.
Pamiętam,żewróciłemdodomu,ażeKokosmiesz-
kałnaparterze,słyszałempłaczizawodzenieżonyKo-
kosaijegocórek.Onpił,aonepłakały
.Piłprzezdwa
tygodnie,dzieńwdzień,odczasudoczasukrzyczącna
żonę,wyzywającodnajgorszych.Niewiem,czy
bił,niewydajemisię,choćwtamtychczasachporząd-
nyklapswtwarzkobietybyłtraktowanyjaknatural-
nekorzystaniezpatriapotestas.Myślę,żeKokospiłna
smutno,aonezawodziły,żebymupokazać,żetenból
dotyczytakżeich,aleKokosowipuszczałynerwy,bo
jakakobietamożezrozumiećgołębiarzaijegomiłość?
Naławcepodoknemsiedzielisąsiedziiżywoomawiali
sprawęniedawnejkradzieży
.Niebyłowtychsłowach
zmartwienia,raczejpodekscytowaniewydarzeniem,
któreprzerwałomonotonięwiosny
.
GołębieKokosatowłaściwietakiświatzprzeszło-
ści,zfilmówtrochę.Dzisiajhodujesięjakieśzwierzątka
wkomputerach,robiątonawetdorośli.AKokosmusiał
sprzątaćklatkizcałymtymgównem.Gołębietostrasz-
niebrudneptaki,choćtakiepiękne.Takiegoczegośdzi-
siajjużcorazmniej,mojedzieciniepoznająjużchyba
gwizduibujaniagołębi.
NiepoznająteżkowalaWiśni,którymiałzakładna
Szpitalnej.Uwielbiałemtomiejscejakodziecko.Jego
wnuczekbyłmoimkolegąwpodstawówceizawsze
sprawiałwrażenieniedorozwiniętego.Jaksięszłoko-
rytarzem,tomożnagobyłowalnąćwbrzuchisiępo-
7