Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
solidny,nietakieżerdki,conasiąkająwodąigniją.To
drogiedeski,jednaprzydrugiej,nalata.Wysokiena
ponaddwaipółmetra,takżeniemogłemzajrzećdo
środkaizobaczyć,cotamterazjest.Możeilepiej.Dom
Wiśninatejsamejulicyteżstoiopuszczony
.Drewnia-
ny
,kiedyśzielony
,zkrzakamiporzeczekczarnych,bia-
łychiczerwonych.Wiśniazawszebędziemisiękojarzył
zichsmakiem,zgarściąporzeczekczarnych,białych
iczerwonych.Dziwnysmak.
Odczasudoczasuprzypominamisięjeszczejed-
no.Mamtrzylata.Babciaodebrałamniezprzedszkola
wjakiściepły,wiosennydzień.Napewnobyłoprzed
dwunastą,bojakweszliśmydodomu,toleciałhejnał
mariackiwradiu.Jeszczeniewiedziałem,żetohejnał.
Pamiętamdrogę,któramisięstraszniedłużyła.Minę-
liśmykościółekŚwiętegoStanisławazogrodzeniem-
-parkanemzrobionymzbetonowychcegłówekkiep-
skiejjakości.Późniejzdałemsobiesprawę,jakkiepski
tobyłbeton,bodeszczeprzeztelatawypłukałyza-
prawę,azcegiełpowychodziłykamykiistałysiętakie
szorstkiejakpiaskowiec,imiejscamisiękruszyły
.Potem
skręciliśmywulicę1Maja,minęliśmyZajazdmiejsce
konsumpcji,wktórymzawszeczućbyłopiwno-moczo-
wyodórprzemieszanyzpotemijakimśrodzajemmie-
lonego.Kawałekbłotnistąulicą,przyktórejstojątrzy
domyijakieśdrzewakwitnącenabiało,potemskręt
wprawoitesześciokątnebetonowepszczelekamienie,
poktórychskaczesię,żebynietrafićnapęknięcie,ijuż
mieszkaniebabci.Dzisiajtrasępokonałbymwsie-
demminut,alewtedywydawałomisiętoogromną
odległością.Wogóleodległościwydawałymisięwtedy
9