Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zmarzniętenogiodmówiłymiposłuszeństwa.Małymi
kroczkamiprzemieszczałamsiępowoli,niewidząc,dokąd
idę,aniniewiedząc,dokądpowinnampójść.Pokilku
minutachsprawiającegominiemałątrudnośćmarszu
stanęłamnaskrajupagórka,szukającwzrokiemjakiejś
drogi,którapoprowadziłabymniedowioski.
Wtemmojąuwagęprzykułnajpierwszelest,apotem
trzaskłamanychgałązek.Dźwięknieustawałibyłcoraz
bliżejmnie.Wpadłamwpopłochizaczęłambiecwgłąb
lasu,żebyszukaćschronieniawśróddrzew.Brakowało
mitchu,astrachdosłowniechwyciłmniezagardło
idusił.Schowałamsięzagrubymkonarem,próbując
uspokoićoddech.
Obymnienieusłyszał…Niewiedziałam,czy
toniedźwiedź,czyczłowiek,czymożedzik.Obawiałam
sięjednakkonfrontacjizkażdymztychzwierząt.
Zmojegogardłazawszelkącenęchciałsięwydostać
szloch.Uspokójsię,Agata!Agata?Jaktoobcobrzmi…
Rozejrzałamsiękolejnyrazi,nikogoaniniczegonie
widząc,wolnymijeszczechwiejnymkrokiemruszyłam
najciszej,jaktylkosiędało.Przemieszczałamsięnatyle
ostrożnie,nailepozwalałomiciało,któregojeszczenie
rozpoznawałam.
Wtedystanąłprzedemną.Wysokiibarczysty,
zciemnymzarostem.Zdążyłamzauważyćwyłącznie
błękitjegopozbawionegoemocjispojrzeniaipoczuć,jak
chwytamniezaramię.Zamknęłamoczyipogodziłamsię
ztym,comanadejść.
Pewniemniezabije.
Wpadłamwotchłań…
Brakjakiegokolwiekdźwięku.Otaczałamnie