Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Porażonabólem,straciłarównowagęizaczęłaopadać
kuziemi,machającrozpaczliwieramionami.
Giovannichwyciłją,zanimrunęłanaziemię.
Postawiłastopęnachodniku,leczodrazuznowu
przeszyłpiekielnyból.Zagryzłazęby,żebyzjejust
niewyrwałsięgłośnypisk.
Oco…się…potknęłam?wycedziłaztrudem.
Giovanniomiótłwzrokiemchodnik.
Ojedenzkamieni.Wtymmiejscujestdziura
wchodniku.Spojrzałnajejnogę.Bardzocięboli?
Jejkostkapulsowałatakintensywnie,żeprzezchwilę
bałasię,żestraciprzytomność.Zrobiłojejsięsłabo.
Nie,tylkonieto!zawołaławduchu.Nie
skompromitujęsię,mdlejącnaulicy!Taml
otrzeźwiłaipomogławytrzymaćfizycznecierpienie.
Ostatniospotkałomnietosamoposkarżyłasię.
Byćmożezapierwszymrazemnadwerężyłamkostkę.
Muszębyćostrożniejsza.Iniepatrzećjakidiotka
wrozgwieżdżoneniebo,kiedyidępoulicydorzuciła
zautoironią.
Mojemieszkanieznajdujesięcałkiemniedaleko
oświadczyłGiovanni.Objąłjeszczemocniejwpasie
ipodniósł,jakbyważyłatylecoszmacianalalka.
Skręcilizarogiemipokilkuminutachdoszli
doeleganckiejkamienicyukrytejzawysokim
ogrodzeniem.Mieszkamnaparterze,więcniemusimy
sięmartwićwspinaniemposchodach.
Jużpochwiliznaleźlisięwewnątrzjegomieszkania.
GiovanniposadziłEmilynaprzepastnejsofie,
anastępniezapaliłkilkalampek,dziękiktórympokój
zalałołagodne,kojąceświatło.Omiotławzrokiem