Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wdzierająsięmrocznewspomnienia.Myślęotym,jakwrazzWaldim
więziliLeonawpodziemiachlaboratorium.JakNadiabłagałaArtura
olitośćdlabrata,aonbyłtakibezwzględnyiokrutny.
OdjakiegośczasuArturwspomina,żechciałbymiećdrugie
dziecko.Pragniesynazdajęsobieztegosprawę.Wciążjednaknie
rezygnujęzzażywaniatabletekantykoncepcyjnych.Wpowietrzuwisi
zagrożenie.Dopókisytuacjasięniewyklaruje,niemamowy
okolejnympotomku.
Wieczorembyłbardzozmęczony.Miałprzekrwioneoczy,
rozbieganespojrzenie,jakbyczułsięprzezkogośobserwowany.Nie
wiem,cosiędzieje.Porozmowiewogrodzienieodezwałamsięjuż
doniegoanisłowem.Potym,cousłyszałam,ogarnąłmniestrach.
Zrozumiałam,żenigdyniebędziemywieśćspokojnegożycia.
Nocjestdusznaicicha.Mamzłudzenie,jakbyświatnazewnątrz
zapadłsiępodziemię,zniknąłizostawiłposobieczarnąotchłań.
Naniebieniewidaćgwiazd.
Czuję,żetociszaprzedburzą.Wstajęzłóżkaiwychodzę
zsypialni.DrzwiodpokojuKlaryotwarte.Rozpływasięponim
słabe,ciepłeświatłolampkinocnejwkształciemotylka.Dostała
odArtura.Wręczyłjejpopodróżysłużbowej.Nigdyniewiem,
corobipodczastychwszystkichwyjazdów.Odkądjestemnaurlopie
macierzyńskim,znowuczujęsięodsuniętaoddziałalnościfirmy.
Pokrótkiejtoaleciewracamdołóżka.Gdyukładamsiępodkołdrą,
Arturzbliżasiędomnieioplatamniechłodnymirękami.
Niemożeszspać?pyta.
Nie.
Dlaczego?
Dobrzewiesz.
Obejmujemniemocniej.
Przepraszam.