Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Zapomnianehistorie
RW2010
DagmaraAdwentowskaUMARŁYCHPOGRZEBAĆ
chwiliwypełniałsięniepozornymi,urywanymidźwiękami.Włączyłemradio,
złapałemstacjęzpiosenkamiipodkręciłemgłośność.
Gdzieśnakrawędzisnuijawyzdałomisię,żepomiędzyzwrotkami
największegoprzebojutegolataprzebijasięgłosnienależącydopiosenkarki.Żektoś
namniekrzyczygniewnie,przeklina,nakazujecoś,czegosensginiewśródszumów
itrzasków.
***
Dopołudniaotym,jakpotraktowałemwiekoweżałobnice,wiedziałajużcaławieś.
Wszyscymielimniezaostatniegołajdakaipodłegomiastowegosukinsyna.
Widziałemtowspojrzeniachpijaczkówwystającychprzedjedynymsklepem.
Słyszałemwszeptanychzamoimiplecamipogardliwychuwagach.Inakoniec
poczułemwportfelu,gdyksiądzzaśpiewałsobiezancołaska,aczniemniejniż…”,
zwyczajowoprzyjęteponoćwtutejszejparafiizapogrzeb,agrabarzzpomocnikami
zawykopaniemogiły,samochódiniesienietrumny.
Niezwracałemnatouwagi.Zapłaciłemizsatysfakcjąwyobraziłemsobie
serpentynę,wjakąbędziemusiałasięzwinąćdroga,byominąćkapliczkę
dziękczynnądziadka.Postanowiłemjuż,żeanicentymetrazieminieoddam.
Wpodzięcezasąsiedzkąinteresownątroskę.Gdydziadeknaprawdępotrzebował
pomocy,jeszczezażycia,gdyniemiałjużsiłzająćsięgospodarką,topieszkulawą
nogągonieodwiedził.Wiedzieli,żeimniepopuściiogrodupoddrogęnieodda.Jak
tylkozmarł,zlecielisięjakmuchydokrowiegoplacka,podpozoremnocnego
czuwania.Myśleli,żemniezmiękczą,wycisnązgodę.Niedoczekanie.Byłemprzy
tymłożuśmiercipierwszy,aobecnośćprzykonającymkosztowałamniedużowięcej
niżkogokolwiek.
TymczasemjednakmusiałemodprowadzićdziadkaHenrykanacmentarz.
Poradziłemsobiezorganizacjązaskakującosprawnie,samniemogłemsię
9