Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
32
Zaporczycy1943-1949
Rozdział1
Świtało,choćniebyłowidaćświtu.Mgłatylkozgranatowoburejzrobiłasięniecobled-
sza.Nadobrąsprawępewnośćczasudawałtylkozegarek.WciąguostatnichtygodniHie-
ronimtylerazyprzemierzyłteścieżki,żeniepotrzebowałjużświatła.Przeszkadzałowupo-
rządkowaniusamegosiebie.Pomyślał,żemożetowreszciedziś,itakjakwpoprzednich
dniachniebyłpewien,czyrzeczywiściecieszygotaewentualnadzisiejszaperspektywa.
Zjednejstronyradosnanadzieja,żejeślirzeczywiściedziś,toskończysięwreszciewy-
czekiwanieizakilkanaściegodzinspełniąsięjegomarzenia.Zdrugiejponurylęk,czyto
wszystkojestmożliwe?Czymożesięudać?CzyporzucaniebezpiecznejAngliimasens?
Czyrzeczywiścietamtakbardzogopotrzebują?Amożetonieuczciwe,możetoonbardziej
potrzebujePolskiniżonajego?
BoczymżedlaHieronimabyławłaściwiePolska?Alicją,któraobiecałaczekać,niepowta-
rzalnymmatczynymciepłem,ulicamiTarnobrzega;kolegami,zktórymiśniłsenoprzy-
szłościimogiłąbratapoległegowbolszewickiejwojnie,tegosamego,októregomiejsce
wsercumatkizawszewalczył;polamipachnącymitak,jak,terazjużtowie,niepachną
polawżadnyminnymkraju;mgłąporannązapowiadającąsłońce;obowiązkiemumierania
zaojczyznę.Czyjestembohaterem?zapytałsamsiebie.Bzdura.Niktnicrodzisięboha-
terem,odpowiedział.Mgłapodnosiłasięzwolna.Przystanął.Nacomitowszystko?Prze-
cieżtuteżświecisłońce,rosnądrzewa,żyjąludzie.TuteżwalczęzaKraj.Długospoglądał
namokrątrawę,dzikiewinosplątanewokółdomu,drzewaimajaczącewoddalipola.To
jednakniejestto,rzekłpółgłosemizdecydowanymjużkrokiemskierowałsiędobudyn-
ku.Jakcodziennieodkilkujużtygodni,znówbyłnasiebiezłyzateporannemazgajstwa.
Zazdrościłkolegom,którzysnemsprawiedliwychspalidośniadania.Onbudziłsięzawsze
przedświtemCośwyganiałogozdomu.Włóczyłsiępoparku.Myślałigadałdosiebie.
Toprzezcholernąmgłę.Jakmożnażyćwtakimkraju,usprawiedliwiłsięostatecznie.
Zacząłkolejnydzieńwyczekiwania.Śniadanie,apotemrutynowa,codziennaczyn-
nośćsprawdzania,czywszystkojestgotowedodrogi.Ztrzymanąwrękulistąprzekładał
ubranie:płaszcz,buty,sweter,czapka,szalik,dwiekoszule,dwieparyciepłychkalesonów,
trzyparyskarpetek,trzychustkidonosa,rękawiczki,ręcznik,teczka,podwiązki,pasek,
dwakrawaty,dokumenty,niemieckiepapierosy,niemieckiegolarki,pieniądze,kombi-
nezon,hełmzokularami,dwabandaże,wkładkidobutów,dwaautomatycznepistolety,
amunicja,saperskałopatka,latarka,kompas,alkohol,apteczka,podgumowanepłótno.
Wszystkobyłonaswoimmiejscu.Robiłtokażdegoranka,mimowiedział,żestanjego
wyposażeniajestwdoskonałymporządku.Rozkazylotówodczytywanebyłyzawszeprzy
południowymposiłku.
Rozdział2
SołtyszMatczynazaprzęgałwłaśniekonie.Ciemnechmuryzapowiadałydeszcz.Może
toilepiej,żewypadłomidziśdoBełżyc,wpolupewnienicpomnie,pomyślałsiadającna
furmankę,gdyoddrogidobiegłgotętentkoni.ZachwilęnapodwórzewjechałRollaze
Stasina,wkonspiracjinMaks”,komendantplacówkiAKzsąsiedniejwsi.
Baśkawdomu?rzuciłzwozu.