Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
3
Zaoknembyłojeszczeciemno,gdyDianaotworzyła
oczy.Pierwsze,cozrobiła,tospojrzałanatelefon.
Achjęknęłapółgodzinyprzedbudzikiem.
Przeciągnęłasię,chwilęjeszczeleżała,aleczułasię
wypoczęta.Korzystajączdodatkowegoczasu,
postanowiłazjeśćspokojnieśniadanie.Niemogłalepiej
rozpocząćponiedziałkuniżodmocnoczekoladowej
owsiankizbananemisosemkarmelowym.Jedząc,
obserwowaławschodzącesłońceimiasto,którebudziło
siędożycia.Wszystkowskazywałonato,żetobędzie
kolejnygorącydzień.Wbiurzenaszczęściejest
klimatyzacja,więcmarynarkaproblematycznamożebyć
główniewkomunikacjimiejskiej.
Zrobieniemakijażuposzłojejwyjątkowosprawnie.
Tegodnianawetprostowaniewłosówniebyłokonieczne.
Jeżeliponiedziałekzacząłsiędobrze,toznaczy,żezło
pierdolnieznienackapomyślała,patrzącnaswoje
odbiciewlustrze,igłośnosięzaśmiała.
Wskoczyławszpilki,zabrałatorebkę,torbęzlaptopem
ispojrzałanacałokształtwlustrze.Będziedobrzewzięła
głębokioddechiruszyławdrogę.
Wdrodzenaprzystanekczułanasobiespojrzenia
ludzi.Wiedziała,żewyglądaświetnie,więcszła
zpodniesionągłową.Uśmiechałasiędoprzechodniów.