Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ująłdłońdziewczynki.Niemalnatychmiastbłyskobrazów
zpamięcipowiedziałmuwszystko,cochciałwiedzieć...
–Przyjechałaśwówczas,gdywiedźmazaatakowałamia-
steczko–odparłcicho,poruszonywspomnieniem.–Byłaś
tądziewczynką,którąbardzobolałagłowa,bliskąśmierci.–
Celowoniewspomniałoogromnymguzie,któryodebrałby
jejżycie,gdybynietrafiładoniego.Wyczułspojrzenieojca
małej,pełnewzruszeniaiłez.Gdyichspojrzeniasięspotkały,
wszystkoinnenagleprzestałomiećznaczenie.Byłtylkoten
moment.Tachwila,gdywróciływspomnienia.Tedobre,bez
obecnościwiedźmy,gdyWiwanzabrałdłoniezgłowydziew-
czynkiioznajmił,żetokoniecchoroby.Imoże,anawetna
pewno,dalszaprzyszłośćniebyłatakkolorowa,jaksobiewy-
obrażano,aledziękijegoingerencjimiaławsobiewięcejna-
dziei.Miaławsobieświatło.
Światło,któreterazspowijałmrok...
–Ajane...–głosWiwanazadrżałzemocji.–Urosłaś.Wy-
glądaszterazjakmaładama.
Dziewczynka,zgodnieztym,czegosięspodziewałwtakich
chwilach,uśmiechnęłasięradośnie,zadowolona,żeoniej
pamiętał.Jejoczyzajaśniały.Bujne,kręconewłosy,sięgające
ramion,jużniecienkieirzadkiejakpamiętał,poruszyłysię
radośnie,gdyspojrzałanamatkę,dzielączniąszczęście.
Wtedyzwróciłwzroknaprzywódcęporywaczy.
Rinoniebyłwstanieznieśćjegospojrzenia.Tylkochwilę,
jednąkrótkąchwilę,wytrzymałniemeoskarżeniewbłękicie
oczuuzdrowiciela.Gdzieśwgłębiduszyresztkijegosumie-
niatoczyływalkęzbezwzględnością.
Walkę,którąmiałyprzegrać.
71