Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wiwanniespuszczałzniegowzroku,czującjednocześniena
sobiewzrokkobiety,wktórejszczęśliwewspomnieniezwolna
gasło,gdytylkouświadomiłasobieprawdę,którejonniebył
wstaniezaakceptować.
Życiedziecka,którewtedyocalił,dobiegniekońca.
Zamordująją.
Zabijącałąrodzinę.
OczymawyobraźniWiwanzobaczyłtwarzdziewczynkiwykrzy-
wionąstrachem,pięknedotądwłosysplątanewzaciśniętejpięści
bandyty.Krewikrzyk.Zamknąłoczywnarastającymgniewie.
Niedopuścidotego!
Zwolnasenzacząłogarniaćbandytów.Gorącyposiłekwpo-
stacijedynegoobiadu,którymiałstarczyćrodzinienanastępny
dzień,wprawiłichwdobrynastrój.Wiwanwykorzystałtenfakt,
byzesłaćnanichsenność,takbynieodkrylijegodziałania.
Jeszczenigdynieusypiałkilkuosóbnaraz...Alemusiał.
Musiałtemupodołać.Niedopuścidotego,byrodzinęza-
mordowano!Niepozwolinato,choćjużwiedział,żezapłaci
zatowysokącenę...Leczjegoprzyszłośćitaknienależałado
niegowtychgodzinach.Niepostąpiłbyinaczej.
Senwięcnadszedłniespodziewanie.Zbytłagodniedla
nich.Jedenpodrugimzasypialiwrytmieczekającychnato
serc.Rinozasnąłjakoostatni.Złożyłgłowęnastole,przyktó-
rymsiedział,omalnierozbijającpustejmiskipostrawie.
Wiwanzamknąłnachwilęoczy...Byłbardzozmęczony.
Poczułpulsowanieranynagłowie.Napewnomiałgorączkę.
Miriam...wyszeptał.Wpamięcijegodarutoimięzalśniło
emocjami,któremogłybyrozświetlićnajbardziejponurydom.
72