Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Uznałem,żebędzielepiej,jeślisiędowierzekłErlon,
niepatrzącnanią.
Dlaczego?!Poprzednielistyzdołałeśprzednimukryć!
Poprzednie?!zareagowałPafian,ichmłodszysyn,także
obecnynaspotkaniu.Awięcbyłoichwięcej?!
Tylkodwa.Wzeszłymtygodniuodparłniechętnieojciec.
ChciałemLeno...zacząłzwahaniem,patrzącnatwarzżony,
którejwzrokwciążspoczywałnastarszymsynu.
Czekałanajegosłowa,wjejgłowiebrzmiąceniczymwyrok.
Tojegomatkaodezwałsięcicho.
Lenachwyciłatrendługiej,błękitnejsukni,byznaleźćsię
przednimtwarząwtwarz.Niemogłauwierzyć,żetesłowa
naprawdęwyszłyzjegoust.
Dlaczegotorobisz?!zapytałagozmieszaninągniewu
iżalu.Takobietasprzedałabycięzałyżkęsoli,gdybyuznała,
żemógłbyśwtensposóbbyćdlaniejUŻYTECZNY,Wiwanie!
Poprosiłaomnie...
Jesteśuzdrowicielem!Okogoinnegomogłabypoprosić?!
Mamo...synspojrzałłagodniewjejpełneniepokojuoczy.
Raniszuczuciaojca...
Poczułasiętak,jakbywylałnaniąkubełzimnejwody.Miał
rację.Spojrzałanamęża,gdytenrzekłcicho:
Onamarację,Wiwanie...
Totwojamatka,tatogłosWiwana,któryzodwagąznosił
pełenrozpaczyigniewuwzrokwłasnejmatki,byłstanowczy.
Dlategoniewiedziałem,corobićprzyznałzmieszany
ojczym.Chciałem,żebyświedział.Żebyśpomógłmipodjąć
decyzję...Zamierzamjejodmówić.Niepojedziesz!powie-
działnaglestanowczo.Twojamatkamarację.Całytenczas
8